Anna z tęsknotą
wpatrywała się w horyzont. Zastanawiała się, co robi teraz jej ojciec. Henry
Richard Brookley był jednym z najważniejszych angielskich gubernatorów, zawsze
miał ręce pełne roboty... Ale dwudziestolatka była pewna, że już wysłał całą flotę
na poszukiwania.
Marzyła aby teraz
zbliżał się do niej wielki, piękny statek Armii Angielskiej, na którego czele
będzie stał Chris Leon Robertson, jej narzeczony. Zostali zaręczeni zaledwie
kilka dni temu, nawet nie mieli okazji się dobrze poznać… Ale była pewna, że to
uczucie od pierwszego wejrzenia. Potrafiła godzinami wpatrywać się w jego
niebieskie oczy. Był porządnym, ułożonym człowiekiem. Właśnie o takim wybranku
marzyła przez całe życie…
– Pora zejść na
ziemię, kruszynko. – Usłyszała głos kapitana, którego twarz znajdowała się
niebezpiecznie blisko jej szyi.
– Nie masz prawa do
mnie tak mówić. – Odeszła kilka kroków dalej. – Jestem chroniona paktem.
Stary pirat zaśmiał
się sucho. Wszystkie panny, jakie porywał (nie, żeby było ich jakoś wiele,
rzecz jasna), broniły się paktem.
– Pakt… Dobrze, dotrzymamy warunków paktu. – Zaśmiał
się, a z nim pół załogi tego przerażającego statku.
– Jesteś potworem. –
stwierdziła.
– Witaj w naszym
świecie, złotko. A to dopiero początek. – Uśmiechnął się, unosząc lewą brew.
~♠~
– Powrót do domu to
twoje największe pragnienie? – spytała Angelica.
– Tak… Ale ten kompas
jest zepsuty. Ten, którego używa Jack.
– Nie jest. –
zaśmiała się sucho – Kompas wskazuje twoje największe pragnienie. W twoim
przypadku… Albo jesteś niezdecydowana, albo to, do czego dążysz nie istnieje. –
zakończyła temat, przyglądając się wyrazowi twarzy dziewczyny.
Julia była jednak
pewna, że jej dom istnieje i jest gdzieś daleko. Ale jeśli przybyła z
przyszłości… Może znajdzie jakiś sposób, aby wrócić? On musi istnieć. Może ten
przeklęty łamacz czasu znajduje się gdzieś przed jej nosem… Na przykład w tej
dziwnej torbie, która zmienia się w pierścień?
Siedemnastolatka
westchnęła.
– Mój dom istnieje i
ja go odnajdę. Na wszystko jest sposób. – spojrzała na Malon z największą
odwagą, jaką była w stanie. – Jestem Julia Revellon, nie zapominaj tego.
Trzydziestolatka
przypomniała sobie słowa, które tak wiele razy słyszała z ust Jacka: „Chyba
zapomniałaś o jednej bardzo ważnej rzeczy: Jestem Kapitanem Jackiem Sparrowem”.
Zachowanie Julii było zaskakująco podobne do tego, co robił jej stary kompan.
Młoda dziewczyna stanęła
przy burcie, wpatrując się w pełny, wielki księżyc i gwieździste niebo. Musiała
przyznać, że czegoś takiego jeszcze nie widziała. W XXI wieku niebo było tak
zanieczyszczone, że widoczne były tylko pojedyncze gwiazdy. Tutaj zaś całe
niebo był cudnie rozświetlone.
W pewnym sensie
chciała niezwłocznie stąd uciec. To miejsce przerażało. Majestatyczne dzieła
natury zdawały się mieć ogromną potęgę. A z drugiej strony…
było to pewnego rodzaju odcięcie od cywilizacji. Od Internetu, komórek,
telewizji. Pokazało to jej, jak bardzo nie doceniała tego, co miała.
Samotna łza tęsknoty
spłynęła po jej prawym pliczku. Następnie kolejna. Jej cichy szloch był niczym,
jedynie wyrazem smutku.
Bo dlaczego niby los
ma pozwolić jej wrócić? Zostanie tutaj na zawsze, zapomni o rodzinie, która
zapłacze się na śmierć. Miała to zostawić w tyle… Ale nie potrafiła.
– Nie płacz. – Koło
niej pojawił się…
– To ty? – spytała –
Zostaw mnie.
– Wątpię, że to dobry
pomysł. – Jack spojrzał na księżyc. – Ale jak chcesz. W sumie to... coś trochę
niezdecydowana jesteś, hm?
To pytanie sprawiło,
że Revellon miała ochotę przewrócić oczami. Sparrow w jednej chwili cofnął cały
jej gniew.
– Właśnie że jestem.
Tylko nie wiem, gdzie jest mój cel. I… Może się zdarzyć, że on chyba nie
istnieje. – Z trudem słowa przeszły jej przez gardło. Musiała utrzymać swoje
pochodzenie w tajemnicy. Wyszło w sumie dość dziwnie, bo Angelice powiedziała co innego i Kapitanowi co innego.
– Nie umiesz kłamać.
– stwierdził, co zaskoczyło dziewczynę. – W takim razie co robiłaś na wyspie? –
mruknął, po czym płynnym
i zgrabnym ruchem sięgnął po butelkę rumu, która stałą przy jego nogach.
– Ile tego już
wypiłeś? – Zmrużyła oczy.
W odpowiedzi kapitan
wzruszył ramionami i milczał, najwyraźniej czekając na odpowiedź.
– Byłam na
„Holendrze” i widziałam Williama. – powiedziała, układając w głowie pewien
plan. – Podobno go znasz. A potem… Cóż, odpłynęłam szalupą i dobiłam do wyspy.
Na wzmiankę o
Turnerze Jack wytrzeszczył oczy i zastygł na dwie sekundy w pozycji wlewania
sobie alkoholu do ust.
– O, co u niego? –
spytał po chwili.
– Nic. – odsunęła się
od Sparrowa. – Macie tu jakieś łóżka?
Pirat otworzył usta,
aby coś powiedzieć, ale Malon była szybsza, zapewne chcąc uprzedzić jakąś
niecenzuralną odpowiedź.
– Jasne. Jack
oczywiście przygotował oddzielną kajutę dla mnie i dla ciebie. – Zmiażdżyła go
wzrokiem.
Kapitan uśmiechnął
się jedynie od ucha do ucha.
~♠~
Wokół panowała cisza.
Światło księżyca wpadało przez malutkie okienko, tworząc samotny promień.
Jack spał w najlepsze
w kajucie kapitana. Koło jego hamaka turlały się dwie butelki rumu. W
pomieszczeniu panował bałagan: mapy leżały porozrzucane biurku, kapelusz wisiał
na krześle, płaszcz spadł z wieszaka i zbierał kurz na podłodze.
Smuga światła
księżycowego poruszyła się, padając prosto na twarz Sparrowa.
Niepocieszony pirat
otworzył ślepia, lekko je mrużąc.
Następnie spadł z
hamaka.
– Witaj, Jack. – Jego oczom ukazała się stara znajoma, Tia Dalma, która okazała się boginią Kalipso. Jej
głębokie oczy skrywały miliony tajemnic. Ciemna skóra zdawała się lśnić
blaskiem Srebrnego Globu. Wyglądała trochę jak duch, może zjawa.
– Tia Dalma – Uśmiechnął
się, podnosząc się z podłogi.
– Mamy do pogadania –
Wyszczerzyła się, ukazując rząd równych, ale czarnych zębów.
~~~~~~***~~~~~~
Witam :)
Jak ja kocham robić z Anny zakochaną po uszy idiotkę. Jak ja kocham opisywać Barbossę. Jak ja kocham to, że jestem chora.
No dobra, to trzecie to już nie. Ale poważnie, ostatnio polubiłam Bossę :D Anna jest fajnym typem do opisania, ale zobaczymy co będzie w przyszłości. Jak tam w szkołach? Bo mi babka od polaka zrobiła sprawdzian z ksiąg biblii -_-. A tak do rozdziału... Mnie się nawet nawet podoba, ale był gdzieś lepszy. Ale nie pamiętam który, bo mam napisane do bodajże 12... lub 13.
No to co, ja się będę żegnać.
Dedykuję rozdział Natalie Witness :)
Jestem
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle jest bardzo fajny :)
UsuńPozdrawiam, Sue. :))))
(Najdłuższy komentarz na całym blogu)
Zaklepane!
OdpowiedzUsuńRozdział super, a ja mam teorię nie do przebicia. Julia to wcielenie Jacka w innych czasach! Ha!
UsuńNiecenzuralną odpowiedź? Co ci po głowie chodzi Madzia? A może to mi? Ehh, za dużo dziwnych książek, no ale co ja mogę, że są fajne...
Czekam na next.
NMBZT!!!
Rozdział bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńAnna liczy na ratunek, mam nadzieję, że się go doczeka. Ja bym nie umiała postawić się w jej sytuacji. Współczuję Julii, która chciałaby wrócić do domu, ale w pewien sposób jest zafascynowana nieznanym jej światem. Oby nie wróciła do domu w najmniej odpowiednim momencie. XD
Współczuję klasówki ksiąg z biblii, ja osobiście chyba tego nie lubiłam najbardziej, zresztą, którego ateistę obchodzi ta książka? :v (nie urażając wierzących...)
No cóż, zmykam!
PS. Znakomity styl pisania, błędy (jeśli są) są minimalne, opisy krótkie i konkretne - nie zanudzają. Tak trzymaj!
Chyba każdego to nudzi xd. Poza tym nauczycielka od polskiego... >.<
UsuńCo do stylu pisania, to mając pomysł i lubiąc to, co się robi... samo wychodzi :). Kiedy to pisałam były wakacje... Teraz szkoła, choroba i zimno. Głupie autobusy, złe...
No ale bardzo cieszę się z Twojego komentarza i dziękuję za opinię. Na szczęście mam trochę rozdziałów w zapasie, bo teraz to prawie w ogóle nie mam czasu na blogowanie...
Pozdrawiam!
Jestem już i wielkie dzięki za dedyk. :*
OdpowiedzUsuńJack jest super, chociaż czasem przesadza z tym piciem. Na odwyk z nim. XD
Już to kiedyś pisałam, ale powtórzę. Julia też jest bardzo ciekawą postacią i mam nadzieję, że uda się jej wrócić do domu. :)
Szkoła? Szkoda gadać. Masa kartkowek, sprawdzianów i innych bzdetów więc nie będę o tym pisać za to czekam na nexta. :)
NMBZT!!
Idealnie powiedziane - na odwyk!
UsuńPozdrawiam :)
PS: Widziałaś mój komentarz u Ciebie?
Tak widziałam. :* :*
UsuńAha, wiesz co dopiero teraz zauważyłam jaki masz piękny szablon bloga, bo zazwyczaj czytam posty na tel. Tak więc no, cudny na Dark Side też piękny. :)
Ej co takie krótkie? To chyba nie ma 1000 słów, chyba, że to ja się już przyzwyczaiłam do tych rozdziałów na Wattpad co są po 2000-3000 słów.
OdpowiedzUsuńMniejsza Rodział fajny