środa, 19 kwietnia 2017

34. Tajemnice więzi



Rina wyszła z łaźni ubrana w czarne spodnie, które Julia nazwała legginsami, grubą „bluzę” w kolorze białym, czarną skórzaną kurtkę i nowe buty. Były czarne z grubymi podeszwami, zrobionymi z gumy. Revellon nazwała to matersami czy jakoś tak. Ach, martensami.
Japonka czuła się świetnie po ciepłej kąpieli. Nowe, pachnące ubrania były bardzo wygodne i ciepłe. Oprócz tego mogła zjeść kanapkę z serem i przeróżnymi warzywami. To było pyszne.
Nagle coś zakręciło się w jej głowie ii upadła na lód. Dopiero po sekundzie spostrzegła, że wpadła na Andreasa.
– Hej, żyjesz? – spytał, podając dziewczynie rękę. Na twarzy miał szeroki uśmiech i wyglądał milion razy lepiej po umyciu. Miał tak samo dziwne ubrania co ona i Revellon, co dodatkowo utwierdziło szesnastolatkę w przekonaniu, że będą czarnymi owcami w mieście. Chociaż może… To przecież Wenecja.
– Żyję. – Uśmiechnęła się. Mimowolnie non stop myślała o ich pierwszym spotkaniu… Wśród rodu Aesangadragów. Oboje byli wzięci w niewolę. T ona go uwolniła. Ale Andreas? Zapomniał. Nawet nie podziękował. W sumie była na niego wściekła, jak sama została nakryta na próbie ucieczki, ale szybko przerodziła żal w determinację i jakoś zbiegła. Nigdy nie sądziła, że spotka akurat jego. To, czego się dowiedziała potem… Trochę powywracało jej w głowie. Wiedziała teraz najwięcej z całej trójki.
– Hej, lód ci uderzył do głowy? Jesteś tu? – Potrząsnęła głową, widząc, jak amerykanka macha jej ręką przed oczami.
– Tak. To znaczy nie. Chyba się zamyśliłam. – Wstała i otrzepała spodnie, przecierając oczy. – Chyba musimy się zdrzemnąć. Jutro o świcie ruszamy w głąb kontynentu.
– Piechotą? – spytała Julia.
– A potrafisz latać? Bo jeśli tak, to nie piechotą – mruknął sarkastycznie Feroux.
– Ta, potrafię. No dobra, to gdzie się zatrzymujemy na noc?
Rina rozejrzała się dookoła. Słońce chowało się już za horyzontem, a bezchmurne niebo mieniło się tysiącami kolorów. Tak wiele jeszcze ich czekało. Tyle trudu, męczarni i cierpienia… Chciała od tego uciec. Mogła usiąść na brzegu morza i wpatrywać się całą wieczność w wymyślne wzory nieboskłonu.
– Teraz wy myślcie, ja już mam dość. – Zakryła twarz rękami, pocierając oczy.
– Odważny krok. Znając mnie wylądujemy w jakiejś starej dziurze…
– Wiem – przerwała mu Julia.

Pomysł dziewczyny był dobry. Na początku.
Zatrzymali się w tanim motelu na obrzeżach miasta. Warunki były okropne, co zupełnie nie pasowało do dzikich tłumów gości, którzy się tu zatrzymywali.
– Zostały tylko dwa wolne pokoje. Są dwuosobowe. Rezerwować? – spytała recepcjonistka, która wyglądała, jakby od roku nie spała.
– Dwuosobowy? Ale nas jest troje…
– Rezerwujecie czy nie?! – warknął ktoś z tyłu. – Robi się kolejka.
Faktycznie, tłumy ludzi zebrały się na holu.
– Rezerwujemy.
Zapłacili jakimiś drobniakami Riny i już po chwili znaleźli się w pokoju numer 132. Łóżko były czyste a pościel wyprana, ale w kątach uśmiechały się do nich pająki na swoich sieciach. Podłoga zrobiona była z kilku zniszczonych desek i piasku. Tak – wszędzie piasek. Najgorsze było jednak to, że łóżko było tylko JEDNO.
– Nie zamierzam spać z dwoma osobami w jednym łóżku – powiedziała Julia, w której głowie zakwitły gimnazjalne skojarzenia.
– Kto co lubi – mruknął Andreas, który po chwili oberwał poduszką w twarz. – Ej!
– Bolało? Przepraszam, chciałam mocniej – zaśmiała się Revellon, uważnie przyglądając się wypchanej sianem pościeli.
– We wszystkich krajach i miejscach jakich byłem spotkałem tylko jedną dziewczynę podobną do ciebie, Julka. Zadziwiające, ile wykwintnych dam zrodził ten świat – westchnął.
– Kogo niby…? – rzuciła Chong, ale Revellon wcięła jej się w słowo.
– Po prostu żyjesz w niewłaściwych czasach. Albo miejscu. Na przykład w moim kraju normalne jest to, że kobiety noszą spodnie i uprawiają sporty. Mamy równouprawnienie. – Spojrzała ukradkiem na Rinę, która usiłowała odpiąć zamek błyskawiczny. Po czwartej nieudanej próbie siedemnastolatka parsknęła śmiechem.
– Pokaż, nie szarp tego. Dobra, robię instruktaż. – Z uśmiechem stanęła na jedynym krześle w pomieszczeniu, nie wierząc, że będzie uczyć rok młodszą koleżankę, jak obsługiwać się zwykłą kurtką. – A więc najpierw należy naciągnąć odzież tak, aby pasek zamka był pros… w linii prostej.
And i japonka popatrzyli po sobie jakby oceniali, jak wielkim idiotyzmem jest przedstawienie Julii, ale zrobili co kazała. W sumie ładne mieli te kurtki – czarne i skórzane. Świetnie grzały w zimowe dni.
– Teraz znajdźcie ten śmieszny… koniec. I pociągnijcie powoli. Serio, do tego potrzeba tyle wyczucia? To banalne.
– No tak. – Feroux ściągnął kurtkę i powiesił na odpadający od ściany gwóźdź. – Wracając do tematu tego łóżka… Może zrobimy zmiany czy coś? Albo jakąś wartę?
– Jesteśmy w hotelu pełnym ludzi, kto chciałby coś nam zrobić? – zaniepokoiła się blondynka, schodząc z krzesła, które zaczęło niebezpiecznie skrzypieć.
– Może… Spróbujemy jakoś to podzielić? Na początku nocy, w środku i do rana.
– Mam pomysł. Wy możecie położyć się we dwie, a ja wezmę to prześcieradło i ułożę się na podłodze. W Sumie tyle piasku sprawia, że czuję się jak na plaży, a to dodatkowy plus. – wtrącił się Andreas.
Julii zrobiło się przykro, ale nie było wyjścia. Sama ledwo trzymała się na nogach, a przecież nic takiego nie robili. Pobyt w Wenecji przez dwanaście godzin chyba nie mógł jej aż tak zmęczyć.
– Dobra, dzięki. – Westchnęła i rzuciła się na łóżko, ale zaraz wstała, jęcząc z bólu. – Z czego to jest zrobione?
– Idealne. – Rina zdawała się być zachwycona twardym posłaniem, które składało się z deski, na którą położono siano i przykryto prześcieradłem. – Nie narzekaj, jest świetne.
– miałam w domu lepsze. – odparła.
– Czyli coś sobie przypominasz? – uniosła brwi ta młodsza.
– Dobranoc. – Zakończyła Julia, zakrywając się dziurawym kocem i zamykając oczy.

~~

Mandarina nie mogła zasnąć. Wsłuchiwała się w ciche chrapanie swojej koleżanki, kroki i krzyki ludzi z zewnątrz, którzy wciąż naiwnie próbowali zarezerwować pokój. Teraz szesnastolatka była tak blisko i zarazem tak daleko prawdy o sobie i świecie… Przecież wiedziała, czym jest. Znała swoje emocje i uczucia. I była świadoma, że wcale nie powinno być tak, jak jest teraz.
– Śpisz już? – szepnął Feroux.
– Gdybym spała nie zadałbyś tego pytania.
– Może masz rację. Ale tylko może. – Wyglądał na niezadowolonego z odpowiedzi, ale westchnął tylko i spojrzał w sufit.
– Pamiętasz mnie, prawda? – spytał po chwili.
– O co ci chodzi?
– Nie udawaj, Rina. To ty mnie uratowałaś od Aesangadragów.
Dziewczyna zamilkła, a jej serce zabiło mocniej. On ją pamięta? Niedobrze… A może dobrze? Byłby chyba pierwszą osobą, którą naprawdę szanowała. I wcale nie dlatego, że zostawił ją samą w niewoli. Po prostu… Pierwszy wiedział cokolwiek o równouprawnieniu. Nie traktował ją jak śmiecia, jakim była. Jakim oboje byli.
– Nie sądziłem, że kiedykolwiek się jeszcze spotkamy, ale szczerze mówiąc chciałbym dowiedzieć się, co miałaś wtedy na myśli mówiąc, że jesteśmy marginesem istnienia, a jednocześnie jego centrum. Myślisz, że tak łatwo odpuszczam wyjaśnienia? – powiedział.
– And, nie wiem, czy to dobre miejsce. Ciężko o czymś takim mówić. To… Po prostu bardzo ciężko zrozumieć. Uwierz mi, nie chcesz być zupełnie zbity z tropu. Jak ja byłam…
– No, chyba nie mam nic do stracenia. Gadaj i nie marudź.
– Prędzej spiszesz sobie testament. Zapomnij, nie…
Nie przy Julii, rzecz jasna. Pozornie słodko śpiąca nastolatka mogła namieszać jak nikt inny.
– Ale…
– Nie ma ale. Kiedyś. Jeszcze nie ma ostatecznej chwili… I oby nigdy nie nadeszła.

~~~~~~~~********************~~~~~~~~~~~
Hej wam!
Wraacam po dwutygodniowej przerwie z nową siłą! Jeeej.
No w każdym razie nie sprawdzałam błędów bo jestem u Emily <3 (jak nie napiszesz komentarza to cię uduszęęęęęęee) no i ona ma głupi komputer, ale cóż. W każdym razie jest spoko, dużo wolnego, a plany na dzisiaj są bardzo ambitne, więc no fajnie. 
Dedykuję rozdział Batgirl :*

Do zobaczenia!

6 komentarzy:

  1. Jestem, czytam i komentuje pomimo tego co dzisiaj przeszłam i co jeszcze przede mną (czytaj egzaminy gimnazjalne).
    Andreas to spoko gość zresztą Rina i Julia też i tworzą razem super grupę. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi ze znajomością Riny i Andreasa, ale liczę na to, że ładnie nam to wytłumaczysz w kolejnych rozdziałach.
    Do następnego wpisu i NMBZT!
    N.W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :3
    Bardzo dziękuję za dedyk <3
    Kurcze. Uwielbiam tą grupkę znajomych. To zmieszanie charakterów, poglądów i sekretów tworzy mieszankę wybuchową, czyli idealną. Podobnie jak Natalie ciekawa jestem jak rozwinie się cała sprawa z Riną i Andym ;D. Opisy jak zawsze fantastyczne.
    Ps. Zapraszam na mojego bloga na miłą niespodziankę XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta trójka całkiem nieźle się dogaduje ze sobą. I przyznam, że moment uczenia korzystania z zamka błyskawicznego w stawianiu był całkiem zabawny. Ogólnie rozdział spokojny ale ciekawy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń