Rina wyszła z łaźni ubrana w czarne spodnie, które Julia nazwała legginsami, grubą „bluzę” w kolorze białym, czarną skórzaną kurtkę i nowe buty. Były czarne z grubymi podeszwami, zrobionymi z gumy. Revellon nazwała to matersami czy jakoś tak. Ach, martensami.
Japonka
czuła się świetnie po ciepłej kąpieli. Nowe, pachnące ubrania były bardzo
wygodne i ciepłe. Oprócz tego mogła zjeść kanapkę z serem i przeróżnymi
warzywami. To było pyszne.
Nagle
coś zakręciło się w jej głowie ii upadła na lód. Dopiero po sekundzie
spostrzegła, że wpadła na Andreasa.
–
Hej, żyjesz? – spytał, podając dziewczynie rękę. Na twarzy miał szeroki uśmiech
i wyglądał milion razy lepiej po umyciu. Miał tak samo dziwne ubrania co ona i
Revellon, co dodatkowo utwierdziło szesnastolatkę w przekonaniu, że będą czarnymi
owcami w mieście. Chociaż może… To przecież Wenecja.
–
Żyję. – Uśmiechnęła się. Mimowolnie non stop myślała o ich pierwszym spotkaniu…
Wśród rodu Aesangadragów.
Oboje byli wzięci w niewolę. T ona go uwolniła. Ale Andreas? Zapomniał. Nawet
nie podziękował. W sumie była na niego wściekła, jak sama została nakryta na
próbie ucieczki, ale szybko przerodziła żal w determinację i jakoś zbiegła.
Nigdy nie sądziła, że spotka akurat jego.
To, czego się dowiedziała potem… Trochę powywracało jej w głowie. Wiedziała
teraz najwięcej z całej trójki.
– Hej, lód ci uderzył do
głowy? Jesteś tu? – Potrząsnęła głową, widząc, jak amerykanka macha jej ręką
przed oczami.
– Tak. To znaczy nie.
Chyba się zamyśliłam. – Wstała i otrzepała spodnie, przecierając oczy. – Chyba
musimy się zdrzemnąć. Jutro o świcie ruszamy w głąb kontynentu.
– Piechotą? – spytała
Julia.
– A potrafisz latać? Bo
jeśli tak, to nie piechotą – mruknął sarkastycznie Feroux.
– Ta, potrafię. No dobra,
to gdzie się zatrzymujemy na noc?
Rina rozejrzała się
dookoła. Słońce chowało się już za horyzontem, a bezchmurne niebo mieniło się
tysiącami kolorów. Tak wiele jeszcze ich czekało. Tyle trudu, męczarni i
cierpienia… Chciała od tego uciec. Mogła usiąść na brzegu morza i wpatrywać się
całą wieczność w wymyślne wzory nieboskłonu.
– Teraz wy myślcie, ja
już mam dość. – Zakryła twarz rękami, pocierając oczy.
– Odważny krok. Znając
mnie wylądujemy w jakiejś starej dziurze…
– Wiem – przerwała mu
Julia.
Pomysł dziewczyny był
dobry. Na początku.
Zatrzymali się w tanim
motelu na obrzeżach miasta. Warunki były okropne, co zupełnie nie pasowało do
dzikich tłumów gości, którzy się tu zatrzymywali.
– Zostały tylko dwa wolne
pokoje. Są dwuosobowe. Rezerwować? – spytała recepcjonistka, która wyglądała,
jakby od roku nie spała.
– Dwuosobowy? Ale nas
jest troje…
– Rezerwujecie czy nie?!
– warknął ktoś z tyłu. – Robi się kolejka.
Faktycznie, tłumy ludzi
zebrały się na holu.
– Rezerwujemy.
Zapłacili jakimiś
drobniakami Riny i już po chwili znaleźli się w pokoju numer 132. Łóżko były
czyste a pościel wyprana, ale w kątach uśmiechały się do nich pająki na swoich
sieciach. Podłoga zrobiona była z kilku zniszczonych desek i piasku. Tak –
wszędzie piasek. Najgorsze było jednak to, że łóżko było tylko JEDNO.
– Nie zamierzam spać z
dwoma osobami w jednym łóżku – powiedziała Julia, w której głowie zakwitły
gimnazjalne skojarzenia.
– Kto co lubi – mruknął Andreas,
który po chwili oberwał poduszką w twarz. – Ej!
– Bolało? Przepraszam,
chciałam mocniej – zaśmiała się Revellon, uważnie przyglądając się wypchanej
sianem pościeli.
– We wszystkich krajach i
miejscach jakich byłem spotkałem tylko jedną dziewczynę podobną do ciebie,
Julka. Zadziwiające, ile wykwintnych dam zrodził ten świat – westchnął.
– Kogo niby…? – rzuciła
Chong, ale Revellon wcięła jej się w słowo.
– Po prostu żyjesz w
niewłaściwych czasach. Albo miejscu. Na przykład w moim kraju normalne jest to,
że kobiety noszą spodnie i uprawiają sporty. Mamy równouprawnienie. – Spojrzała
ukradkiem na Rinę, która usiłowała odpiąć zamek błyskawiczny. Po czwartej
nieudanej próbie siedemnastolatka parsknęła śmiechem.
– Pokaż, nie szarp tego.
Dobra, robię instruktaż. – Z uśmiechem stanęła na jedynym krześle w
pomieszczeniu, nie wierząc, że będzie uczyć rok młodszą koleżankę, jak
obsługiwać się zwykłą kurtką. – A więc najpierw należy naciągnąć odzież tak,
aby pasek zamka był pros… w linii prostej.
And i japonka popatrzyli
po sobie jakby oceniali, jak wielkim idiotyzmem jest przedstawienie Julii, ale
zrobili co kazała. W sumie ładne mieli te kurtki – czarne i skórzane. Świetnie
grzały w zimowe dni.
– Teraz znajdźcie ten
śmieszny… koniec. I pociągnijcie powoli. Serio, do tego potrzeba tyle wyczucia?
To banalne.
– No tak. – Feroux ściągnął
kurtkę i powiesił na odpadający od ściany gwóźdź. – Wracając do tematu tego
łóżka… Może zrobimy zmiany czy coś? Albo jakąś wartę?
– Jesteśmy w hotelu
pełnym ludzi, kto chciałby coś nam zrobić? – zaniepokoiła się blondynka,
schodząc z krzesła, które zaczęło niebezpiecznie skrzypieć.
– Może… Spróbujemy jakoś
to podzielić? Na początku nocy, w środku i do rana.
– Mam pomysł. Wy możecie
położyć się we dwie, a ja wezmę to prześcieradło i ułożę się na podłodze. W Sumie
tyle piasku sprawia, że czuję się jak na plaży, a to dodatkowy plus. – wtrącił się
Andreas.
Julii zrobiło się
przykro, ale nie było wyjścia. Sama ledwo trzymała się na nogach, a przecież
nic takiego nie robili. Pobyt w Wenecji przez dwanaście godzin chyba nie mógł
jej aż tak zmęczyć.
– Dobra, dzięki. –
Westchnęła i rzuciła się na łóżko, ale zaraz wstała, jęcząc z bólu. – Z czego
to jest zrobione?
– Idealne. – Rina zdawała
się być zachwycona twardym posłaniem, które składało się z deski, na którą
położono siano i przykryto prześcieradłem. – Nie narzekaj, jest świetne.
– miałam w domu lepsze. –
odparła.
– Czyli coś sobie
przypominasz? – uniosła brwi ta młodsza.
– Dobranoc. – Zakończyła Julia,
zakrywając się dziurawym kocem i zamykając oczy.
~♠~
Mandarina nie mogła
zasnąć. Wsłuchiwała się w ciche chrapanie swojej koleżanki, kroki i krzyki
ludzi z zewnątrz, którzy wciąż naiwnie próbowali zarezerwować pokój. Teraz
szesnastolatka była tak blisko i zarazem tak daleko prawdy o sobie i świecie…
Przecież wiedziała, czym jest. Znała swoje emocje i uczucia. I była świadoma,
że wcale nie powinno być tak, jak jest teraz.
– Śpisz już? – szepnął Feroux.
– Gdybym spała nie
zadałbyś tego pytania.
– Może masz rację. Ale tylko
może. – Wyglądał na niezadowolonego z odpowiedzi, ale westchnął tylko i
spojrzał w sufit.
– Pamiętasz mnie, prawda?
– spytał po chwili.
– O co ci chodzi?
– Nie udawaj, Rina. To ty
mnie uratowałaś od Aesangadragów.
Dziewczyna zamilkła, a
jej serce zabiło mocniej. On ją pamięta? Niedobrze… A może dobrze? Byłby chyba
pierwszą osobą, którą naprawdę szanowała. I wcale nie dlatego, że zostawił ją
samą w niewoli. Po prostu… Pierwszy wiedział cokolwiek o równouprawnieniu. Nie traktował
ją jak śmiecia, jakim była. Jakim oboje byli.
– Nie sądziłem, że
kiedykolwiek się jeszcze spotkamy, ale szczerze mówiąc chciałbym dowiedzieć
się, co miałaś wtedy na myśli mówiąc, że jesteśmy marginesem istnienia, a
jednocześnie jego centrum. Myślisz, że tak łatwo odpuszczam wyjaśnienia? –
powiedział.
– And, nie wiem, czy to
dobre miejsce. Ciężko o czymś takim mówić. To… Po prostu bardzo ciężko
zrozumieć. Uwierz mi, nie chcesz być zupełnie zbity z tropu. Jak ja byłam…
– No, chyba nie mam nic
do stracenia. Gadaj i nie marudź.
– Prędzej spiszesz sobie
testament. Zapomnij, nie…
Nie przy Julii, rzecz
jasna. Pozornie słodko śpiąca nastolatka mogła namieszać jak nikt inny.
– Ale…
– Nie ma ale. Kiedyś.
Jeszcze nie ma ostatecznej chwili… I oby nigdy nie nadeszła.
~~~~~~~~********************~~~~~~~~~~~
Hej wam!
Wraacam po dwutygodniowej przerwie z nową siłą! Jeeej.
No w każdym razie nie sprawdzałam błędów bo jestem u Emily <3 (jak nie napiszesz komentarza to cię uduszęęęęęęee) no i ona ma głupi komputer, ale cóż. W każdym razie jest spoko, dużo wolnego, a plany na dzisiaj są bardzo ambitne, więc no fajnie.
Dedykuję rozdział Batgirl :*
Do zobaczenia!
Jestem, czytam i komentuje pomimo tego co dzisiaj przeszłam i co jeszcze przede mną (czytaj egzaminy gimnazjalne).
OdpowiedzUsuńAndreas to spoko gość zresztą Rina i Julia też i tworzą razem super grupę. Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi ze znajomością Riny i Andreasa, ale liczę na to, że ładnie nam to wytłumaczysz w kolejnych rozdziałach.
Do następnego wpisu i NMBZT!
N.W.
Hej :3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dedyk <3
Kurcze. Uwielbiam tą grupkę znajomych. To zmieszanie charakterów, poglądów i sekretów tworzy mieszankę wybuchową, czyli idealną. Podobnie jak Natalie ciekawa jestem jak rozwinie się cała sprawa z Riną i Andym ;D. Opisy jak zawsze fantastyczne.
Ps. Zapraszam na mojego bloga na miłą niespodziankę XD
Zapraszam do mnie ;)
UsuńJa się pytam: Gdzie rozdział?
UsuńBędzie prawdopodobnie w sobotę, małe opóźnienie...
UsuńTa trójka całkiem nieźle się dogaduje ze sobą. I przyznam, że moment uczenia korzystania z zamka błyskawicznego w stawianiu był całkiem zabawny. Ogólnie rozdział spokojny ale ciekawy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń