piątek, 28 kwietnia 2017

35. Prawdziwa miłość

http://mediaresources.idiva.com/media/content/2011/Jan/fifa_recpies_sandwich.jpg


Rina otworzyła oczy i nasłuchiwała. Słońce wpadało przez okno, ale musiało być wcześnie. Ludzie już krzątali się po korytarzu, głośno rozmawiając i przepychając się, co skutkowało kilkukrotnym wpadnięciem na drzwi do ich pokoju.
– Zawsze wstajesz o szóstej?
Dziewczyna podskoczyła do góry, ale po chwili zdała sobie sprawę, że to tylko Andreas.
– Nie rób tak! – oburzyła się, nie zważając na smacznie chrapiącą obok Julię.
– Daj spokój, jesteśmy drużyną. Wyluzuj, nie zjem cię.
Odparła mu westchnięciem bez aprobaty. Nienawidziła, jak ktoś ją tak straszył. Całe dzieciństwo była budzona o czwartej i wyprowadzana na szkolenie i gimnastykę. Kiedy jej przełożony w szkole dla podwładnych Dziewcząt miał dobry humor, budził je, nasyłając pszczelarzy lub perkusistów.
– Słuchaj, ja po prostu… Chyba muszę wyluzować. Masz rację.
Na twarzy Andreasa zagościło coś w rodzaju dumy. W końcu nieczęsto przyznawała mu rację. Właściwie rzadko kwestionowała w ogóle zdanie innych.
– Julka, wstawaj, śpiochu. Musimy wyruszać. – Szepnął chłopak nad uchem blondynki. Wyglądało to bardzo słodko: niczym tata i córka. A przynajmniej ich książkowe ideały.
– Co… And, daj mi minutkę. Albo w sumie nie. Pokażę wam, jak wygląda fajne śniadanie w moich cza… stronach, Ameryce. – wymruczała półsennie. Następnie podniosła się na jednym ramieniu, odgarniając włosy z twarzy.

~~

Julia przygotowała im pyszne śniadanie. Andreas nigdy czegoś takiego nie jadł – chleb z warzywami i mięsem. Dziwna kompozycja, ale pyszna. Tylko Rina siedziała ponuro, wpatrując się w swoją kanapkę.
– Zjedz coś, proszę cię. Czeka nas długa droga, sama tak mówiłaś – powiedział.
– Dajcie mi spokój, dobrze? Czemu od początku obydwoje się mnie czepiacie.
– Może dlatego – zaczęła Julia, biorąc łyka wody ze szklanej butelki – że się martwimy? Bez ciebie nie dotrzemy do celu przed Barbossą i tym wszystkim.
Nastała błoga cisza, nie licząc wrzasków z korytarza. Miły początek dnia jak zwykle musiał być zepsuty przez tę nadętą dziewczynę. Andreas zaczynał powoli mieć jej dosyć. Ale z drugiej strony… Może powinien jej jakoś zadośćuczynić tamto spotkanie w niewoli, rok temu? Przecież zostawił ją na pastwę losu. A w dodatku miała ciężką przeszłość.
– Wciąż nie rozumiem, czemu nam pomagasz, Revellon. Łamacz nie jest ci do niczego potrzebny. I nie próbuj mi wmówić, że z „dobrego serca”. Dobre serce jest tylko w książkach.
– Wcale nie!
– Nie zmieniaj tematu.
Siedemnastolatka ukryła twarz w dłoniach i ciężko westchnęła. Wyglądała jak ofiara trzęsienia ziemi, która właśnie traciła całą rodzinę. Andreas miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
– Nawet nie mogę wam zaufać, a nawet gdybym powiedziała, nie uwierzycie – powiedziała łamiącym się głosem. Rina nagle poderwała się z miejsca, jakby właśnie usłyszała coś, o czym myślała od dawna. Feroux był w stanie sobie wyobrazić, jak miliony myśli latają w mózgu japonki.
– Możesz – powiedział Andreas stanowczo, chcąc dodać dziewczynie otuchy. Prawdę mówiąc nie wiedział, czy sam może zaufać sobie, ale chciał w końcu zrobić coś dobrego. Postara się dla niej.
– No dobra, mi też możesz – Hong chciała chyba wypowiedzieć to wyluzowanym, przyjaznym tonem, ale nie była w stanie ukryć podniecenia.
Blondynka westchnęła, odgarniając włosy do tyłu, a po jej policzku spłynęła łza.
– Nie jestem stąd. Nie jestem z tego wieku, a nawet tysiąclecia. Jestem z przyszłości.

~~

Anna jeszcze nigdy nie była w takim miejscu jak to. Odrzucało ją tu praktycznie wszystko, ale z drugiej strony była ciekawa. Takie miejsce było zupełną zagadką. Kobiety lekkich obyczajów, niechlujni mężczyźni, ukryci wśród pospólstwa bohaterowie. Takie rzeczy czytało się tylko w książkach. Zobaczyć te warstwy społeczne na żywo… niesamowite!
– Oj. Pozwól na moment – krzyknął nagle Sparrow po czym schował się za plecami Brookley. Już miała się wydrzeć i uderzyć go w twarz, ale nie musiała.
Przed nią stanęły dwie damy. Nie były zbyt piękne na twarzy, co próbowały ukryć mocnymi szminkami (musiały być więc dość zamożne, skoro miały taki produkt) na małych ustach. Ubrały się w suknie z końca poprzedniego stulecia – jedna w zieloną fałdowaną, druga w żółtą. Najwyraźniej wszystko miało skupiać się wokół dekoltów, które były ogromne, wycięte w kwadrat. Kobiety nie wyglądały na zadowolone a Anna uświadomiła sobie, że jest ubrana w dość prostą, niebieską suknię w stylu sprzed dwóch lat, przez co wygląda jak jedna z piratów i zapewne te babki będą coś do niej miały, ale one tylko mruknęły z niesmakiem.
– Chyba chowasz coś, z czym musimy wyjaśnić parę spraw – przemówiła ta żółta. – Witaj, Jack.
– Och, Rosallinda! Ile to już minęło, co?
– Odkąd mnie wykorzystałeś czy odkąd uciekłeś i wyjaśniłeś wszystkie kłamstwa?! – warknęła, po czym trafiła dłonią precyzyjnie w policzek kapitana, który zatoczył się do tyłu. Zielona dama zrobiła to samo i odeszły, unosząc wysoko nosy.
Zapanowała niezręczna cisza, a księżniczka spostrzegła, że nawet jej się podobała ta sytuacja. Parsknęła śmiechem, a w ślad za nią Gibbs i Angelika.
– Cóż, można powiedzieć, że zasłużyłem. – Pokiwał głową. – No, ale chodźmy w końcu do „ Warkotu krowy”, to najlepsza knajpa w okolicy, jak nie i na całej Tortudze. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy spotkali tam właśnie Barbossę.
Anna wzruszyła ramionami i ruszyła za Jackiem. W sumie robiło się coraz ciekawiej. Szybki obrót wielu spraw pozwalał jej nie myśleć o Ojcu i Andrewie. W końcu, jeśli odnajdzie ten Łamacz, będzie mogła cofnąć czas i wszystko naprawić. Pozostaje tylko pytanie: czy chce być znowu tamtą Anną? To siedzi głęboko w jej przeszłości, ale mimo wszystko jest teoretycznie tą samą, głupią księżniczką.
Nie sądzisz, że zachowujesz się trochę… egocentrycznie? – odezwał się ktoś w jej głowie. Może to sumienie albo wyobraźnia, ale podsunęło Brookley kolejny, inny tor myślenia.
– Hola, hola! Twarz w całości ci niemiła? – Gibbs złapał ją za rękę i pociągnął do tyłu, ochraniając tym samym przed zderzeniem z drzwiami knajpy.
– Dziękuję – mruknęła, a Sparrow uchylił drzwiczki i wpełzli do knajpy.
Była z pozoru taka sama jak wszystkie inne brudne knajpy, ale coś było nie tak. Na pewno więcej ludzi, większe pomieszczenie, ale przed jej oczami coś mignęło. Cień kogoś, kogo znała. Bardzo możliwe, że był to Barbossa.
– Rozglądajcie się uważnie, ale zachować pozory – rzucił Jack i ruszył przed siebie, lustrując wzrokiem społeczeństwo. Higiena była tu jeszcze gorsza niż w La Calle, a zapach sprawiał, że Anna się dusiła. Ciężko się skupić w takim miejscu, pomyślała. Jednak nie chciała przepuścić temu łajdakowi, który zniszczył jej życie.
Znów to uczucie. Wytężyła wzrok. Nie… to nie mogła być prawda. Stanęła jak wryta, wpatrując się pustym wzrokiem w Andrewa, całującego się z jedną z kelnerek o dużym dekolcie i mocnym makijażu (dla jasności: tak, wtedy zamożni ludzie stosowali makijaż, w nieco innej formie niż dzisiaj, ale tak). Zrozumiałaby każdego innego, ale ANDREWA? Był porządnym mężczyzną z królewskiego rodu! Teraz wyglądał na bynajmniej nietrzeźwego.
Niewiele myśląc podeszła i z całej siły uderzyła go w policzek.
– CO TY WYPRAWIASZ? – wydarła się, ale nie zrobiło to żadnego wrażenia na pozostałych klientach.
– Anna… Poczekaj… – kolejny raz oberwał.
Czemu jesteś tutaj?! Co z twoim ojcem, całą tą sprawą?! Jak…
Rozpłakała się, chowając twarz w dłoniach. Tyle pytań… A ona dopiero po chwili zorientowała się, że nie płacze z przygnębienia, ale ze szczęścia, że widzi Deverona. Nade wszystko bała się o niego, a teraz on staje przed nią – i tu wchodzi sprawa drugiego rzędu, czyli cała reszta.
– Możesz mi wyjaśnić…
Nie zdążyła dokończyć, ginąc w pocałunku mężczyzny. Czuła się jak w niebie: teraz nic innego nie miało znaczenia. Jack, Angelika, Gibbs, Barbossa, łamacz… Po prostu poczuła w końcu to coś: miłość, bezwarunkową. Taką, która przychodzi naturalnie. Pokonuje złości, smutki, kilometry i wszystkie przeciwności. To jest coś, czego nigdy nie doświadczyła. A raczej czegoś, czego nie potrafiła dać. Nie pokochała nikogo tak.
– Jack Sparrow powiedział wszystkim o nas. Mój ojciec nie zdołał uciszyć ludu, dla dobra nas wszystkich kazał mi jak najszybciej uciekać. Ludzie krzyczeli, że nie żyjesz, że porwali cię piraci. Trafiłem tu jako niewolnik, porwany przez jakichś zagranicznych kupców. Uciekłem i udałem się tu, straciłem zupełnie wszystko i nie wiedziałem jak wrócić, po prostu…
– Nigdy tak nie rób, nawet jeśli jesteś w stanie krytycznym. Nie zasługuję na to. – Spojrzała z pogardą na ową kelnerkę, już kręcącą się koło innego mężczyzny. – To grzech, And. Nie jesteś taki jak oni. Chodź ze mną. Ja też trafiłam tu przez trudy. Mój ojciec nie żyje. Myślałam tylko o tym, żebyś był cały. Nigdy nie sądziłam, że spotkamy się w takich okolicznościach.
– Przyznam, że ja też nie. Jesteś tu sama? – spytał powoli uspokajając się po agresywnych ciosach Brookley.
– Nie, nie jest – uśmiechnął się do niego Sparrow, pojawiając się obok znikąd. – Ale nie biorę za nią odpowiedzialności – mruknął.
– Ty…
– Spokojnie, chłoptasiu. Panienka pracuje z nami, więc jeśli ci życie miłe… Chociaż, jak sądzę, aktualnie niezbyt miłe… Tak czy siak, chyba nie chcesz, żeby twoja laleczka pożegnała się z życiem? – postukał się po kieszeni, w której spoczywał bezpiecznie pistolet.
– Jest pusty.
– Och, doprawdy? – Zmarszczył brwi, po czym wyciągnął broń, uważnie ją oglądając. – Ach, Angelika… – mruknął z dezaprobatą.
– Kapitanie, chyba jest tu ktoś, z kim można by pomówić – Odezwał się Gibbs.
Ich oczom ukazał się jeden z zombie z załogi Hectora, siedzący przy zwyczajnym, barmańskim stoliku.

~~~~~~~***********~~~~~~~~ 
Cześć!
Na wstępie: tak, wiem. Nie było rozdziału w środę, ale co ja poradzę, że wciągnęły mnie "dary Anioła". Ale dzięki czytaniu mam wenę!
Poza tym w głowie po cichu rodzi mi się pomysł na nowe opowiadanie, ale mało szans, że je zacznę. 
Co do rozdziału, to nie sprawdzałam go i jest ostatnim, który napisałam. Jeszcze nigdy nie miałam takich zaległości tutaj, na Piratach, ale... Po prostu szkoła. Do 18 maja będzie ciężko, chociaż teraz mam tydzień przerwy, więc może coś napiszę ^^ A jak już wrócę z wycieczki to pewnie w szkole będzie luźniej, bo powystawiane wszystkie oceny i tak dalej. 
TAK BLISKO WAKACJE. TAK BLISKO!!!
Dobra, do zobaczenia!

PS: czy tylko mi gwałtownie wzrasta apetyt patrząc na zdjęcie do rozdziału? XD

6 komentarzy:

  1. Przede mną weekend majowy więc znajdę czas żeby przeczytać. Wrócę.
    PS. Zapraszam do mnie w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Ty musisz wstawiać tu takie zdjęcia? Teraz cały dzień będą chodzić za mną takie kanapki. :)
      A tak poza tym to cześć! Jak ci mija długi weekend? Tak, tak wakacje już tak blisko ^^ Policzyłam, że tak naprawdę to mnie zostało tylko 28 dni (nie wliczając weekendów i wolnych) a czaisz, że w czerwcu chodzę tylko 7 dni, a potem mam wycieczkę? :D
      Rozdział jak zawsze super i tak się zastanawiam, czy jak znajdą Łamacz to księżniczka faktycznie znów stanie się taka no wiesz ... nieznośna ....
      Jack jak ja cię lubię. :)
      Słyszałam, że w któryś dzień na AXN leciał maraton Piratów. Niestety nie oglądałam.
      A tak BTW to piszesz coś na Dark Side? Wiesz, że czekam z niecierpliwością.
      Miłego wypoczynku.
      I May The Force Be With You ♥

      Usuń
    2. Moja majówka jest spoko, na razie są goście, a jak pojadą czeba będzie się uczyć ;-; Ale takie życie, cóż.
      Na dark Side aktualnie nie mam czasu pisać, z resztą ledwo wyrabiam z piratami. Myślę, że po 20 maja będzie już dużo lepiej.
      Maraton piratów leciał w sobotę, ale nie oglądałam ze względu na gości xd Poza tym zostało tak niewiele dni do premiery "Dead man tell no tales"!!!!
      Dzięki za komentarz i również...
      NMBZT!!!

      Usuń
  2. Patrząc na to zdjęcie przytyłam z pięć kilo XD.
    W ciapę! Zniszczyłaś moją teorię. Rina nie pochodzi z przeszłości tylko przyszłości. I to całkiem odległej. Już podejrzewam po vo jej Łamacz.
    Sparrow. Zawsze masz wyczucie czasu XD. Anna w końcu uzyskała mały promyk nadziei na lepsze jutro. Dobrze, że spotkała Andrew :3.
    Fajne napisałas opowiadanie na konkurs :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahoj! (:

    Bardzo długo szukałam opowiadania o tematyce, którą sama wykorzystuję w swoim opowieści. Znalazłam kilka zawieszonych blogów, dwa usunięte i jeden – Twój (dzięki Bogu) aktywny! :D Chciałam Ci więc podziękować, że piszesz i nie przestajesz! Kiedy tu weszłam, poziom mojego zadowolenia gwałtownie wzrósł! <3
    Pozwolisz, że będę komentowała aktualne rozdziały, a zaległości nadrabiała z czasem? Wiem, iż to dziwne, ale ja lubię czytać historię „od środka”, by zgadywać, dlaczego jest właśnie tak, a następnie porównywać odpowiedzi z fabułą. :D Trochę to pokręcone, ale cóż... xD Tak czy inaczej przeczytam całość, bo warto! ^^
    Przyznam szczerze, że zrobiłam się głodna! :D Nie jadłam jeszcze obiadu, natomiast to zdjęcie wygląda niesamowicie apetycznie! *.*
    Jack oberwał, ale należało mu się! Uwielbiam go właśnie takiego – zuchwałego, kochanego dupka. :D Rozbawiła mnie scena z nim!
    Interesująca rzecz, ten łamacz czasu... Jestem ciekawa czy bohaterom uda się go odnaleźć! Swoją drogą, nie wiem, czy tak kolorowo jest utknąć w innej epoce. Rina jest tego idealnym przykładem. Szczerze jej współczuję, iż nie zna czasów w których się znalazła...
    Anna. <3 Polubiłam ją! :) Ma rozterki, co czyni ją autentyczną. Musiała wiele przeżyć, więc na pewno NIE BĘDZIE już tą samą księżniczką... Przynajmniej ja tak przypuszczam... :D
    Ja też jeszcze chodzę do szkoły, dlatego również z niecierpliwością wyczekuję wakacji! <3
    No nic, zostaje u Ciebie na stałe, bo po pierwsze: kocham piratów!, po drugie: piszesz lekko, zgrabnie oraz potrafisz przykuć uwagę czytelnika, i po trzecie: historia sama w sobie jest bardzo intrygująca! :)
    Mam nadzieję, że nie jesteś zła, iż dodałam Twoje opowiadanie do polecanych?? :D

    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej!
      Cześć 😁
      Czytając ten komentarz uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Dziękuję stokrotnie, zmotywowałaś mnie bardzo! Pewnie, że nie jestem zła. Dodanie mojego bloga do polecanych to jest... wow *.*
      Jeśli chodzi o początki bloga, to na pewno są dużo gorsze niż to, co jest tu teraz. W pewnym sensie dobrze, że zaczęłaś od środka 😂
      No dobra, jeszcze raz wielkie dzięki. Zbieram się i idę do komputera (jest aż 3 metry dalej xD) żeby wstawić kolejny rozdział.
      Pozdrawiam i do zobaczenia! 💚

      Usuń