– Zdaje mi się, że mam prostszy sposób na nowe ubrania, ale… To trochę skomplikowane. Możemy się usunąć w cień? Bo to… wiecie, trochę taka tajemnica. – Zaczęła Julia niepewnie, robiąc kolejny krok w stronę wyjawienia tajemnicy, którą tak bardzo chciała ukryć. Musiała pokazać im torbę. Po prostu musiała… Co nie oznaczało od razu, że wyśpiewa całą prawdę, o nie. Torba – ok, ale reszta… Ach, ile ona teraz będzie musiała się nagadać i natłumaczyć, dlaczego to ma taką magiczną torbę, skąd ją ma, bla, bla, bla…
– Co masz na myśli? – spytała Rina, ale
Revellon już ruszyła przed siebie. Targ mienił się kolorami i dziewczyna miała
wrażenie, że wszyscy ludzie są pełni życia i otwarci.
Oczywiście było inaczej. Ogromna liczba
przechodniów wodziła wzrokiem po Julii, jakby mieli w oczach skanery. Dopiero
potem dziewczyna zrozumiała, że chodzi o buty. No tak, czarne, ale New Balance.
Takie marki pozna się nawet kilkaset lat przed ich wyprodukowaniem.
Postanowiła jednak zignorować to wszystko:
pomruki dam, które swoim wykwintnym włoskim zapewne wyrażały niezbyt pozytywne
opinie na temat ubioru i… zapachu całej trójki, którego chyba nie mieli szans
ukryć. Tak, musiało być naprawdę źle – byli w Wenecji, w której wodach pływało
wiele różnych rzeczy, a ludzie z 1668-go pewnie kąpali się raz na tydzień…
Szli jednak dalej, uparcie szukając jakiegoś
cichego załka czy choćby drzewa. Kto szuka drzew w Wenecji?
– No to co, chodźcie tu. – W myśli dziewczyny
wdarł się Andreas, który wskazał na kamienny budynek, usytuowany dwie
przecznice dalej. Z początku wydawało się, że to jakiś sąd czy muzeum, lecz w
rzeczywistości trafili na łaźnie.
– Kąpiel. Tęskniłam – wymamrotała Rina.
Julia rozejrzała się dookoła, ale nie było tu
wielu ludzi. Nikt nie powinien ich podsłuchać. Wzięła oddech i powiedziała
cicho:
– Ten pierścień – uniosła prawą dłoń – Jest
magiczny, jeśli tak mogę to ująć. Jak go zdejmę… Można go otworzyć, jak jakąś
walizkę. W środku mam zapas ubrań, jedzenia, koców, picia i jeszcze paru
rzeczy… Możemy coś z tej torby wziąć, ale… – zamknęła mocno oczy, przeklinając
swój poplątany język.
– Czemu nie powiedziałaś tego wcześniej?
Mogliśmy ominąć połowę niebezpieczeństw, które nas tu czekają! – zdenerwowała
się Hong.
– A czemu ty od razu nie powiedziałaś nam,
skąd pochodzisz i kim jesteś? – odgryzła się siedemnastolatka.
– Hej, stop! Czy wy wiecznie musicie się
kłócić?! Idziemy się umyć i koniec tematów tajemnic. Chyba, że wolicie się
pozagryzać – rzucił stanowczo Feroux i nie zatrzymując się, żwawym krokiem
ruszył w kierunku łaźni. One, niewiele myśląc, wzruszyły ramionami i poszły w
ślady chłopaka.
~♠~
Anna już drugi raz płynęła skradzionym
statkiem, co zdecydowanie nie przypadło jej do gustu. Jackowi i Angelice to
najwyraźniej nie przeszkadzało, a Gibbs nawet pewnie nie myślał, że robi coś
złego. W głowie dziewczyny siedział jednak Andrew, którego zostawiła bez słowa…
Ojciec, który umarł… Miała ochotę się załamać i rozpłakać, jak kiedyś. Tylko że
teraz była kimś innym.
Anna Brookley – z pozoru to samo imię i
nazwisko. Czym może sprawić, żeby znaczyło coś innego? Po dwudziestu latach?
– Chcę płynąć do La Calle – oświadczyła.
– Złotko, nie mam zamiaru wracać więcej do
tej dziury – odparł Jack.
– Ale ja mam zamiar. Masz mnie tam zawieźć.
– Chwileczkę, chyba się nie zrozumieliśmy. To
ja tu jestem kapitanem, a to Kapitan zawsze decyduje. Poza tym to mój statek,
więc jeśli coś ci nie pasuje, to możesz śmiało wyskoczyć – oznajmił,
przechadzając się chwiejnym krokiem po statku.
– Kto tak powiedział?
– Ja! – wykrzyknął Sparrow.
– Ale wykrzykując to nie byłeś kapitanem tego
statku, więc twoje słowa są nieważne! A ja mam status szlachecki!
– Ale ja mam coś jeszcze! Nie…
– Sparrow! Uspokójcie się. Chyba właśnie
dobijamy do lądu. Tortuga – powiedziała Angelika, ucinając kłótnie.
Brookley chciała krzyczeć na kapitana, ale
zapomniała o tym zaraz, gdy zobaczyła tę wyspę.
W oddali widać było budynki wykonane ze
starego kamienia lub drewna, wszystko pobrudzone jakimś zielonym i brązowym
płynem. Czarne smugi na budynkach świadczyły o zanieczyszczeniu miejsca. Ulice
były zaludnione i brudne, a mieszkańcy wyglądali gorzej niż więźniowie w La
Calle. Brud, nieprzyjemny zapach i brak higieny – idealny opis tego miejsca.
– Ach, Tortuga! – westchnął Jack – To jest
życie! Gdyby nie te wszystkie pirackie potyczki… Zamieszkałbym tu sobie na
starość… O! To świetny pomysł. Muszę dodać go do listy moich planów na starość. – oznajmił, po czym zwrócił się do
dwudziestolatki: – Kto nie był na tej wyspie choć raz nie wie, co to życie.
Na pewno.
~♠~
Łaźnie były istnym rajem po tylu dniach
podróży. Andreas ostatnio kąpał się… Cóż, jeszcze przed spotkaniem
Aesangadragów… Czyli bardzo dawno temu. Potem ten napad żołnierzy włoskich,
oszustwo, masowy mord… Więzienie, spotkanie dziewczyn, ucieczka… Chyba jedyna
rzecz, która mu kiedykolwiek wyszła w życiu. No, może poza szczurem spod łóżka.
Julia i Rina poszły do przedziału kobiecego,
więc był sam. Zamknął oczy, gdy ciepła woda spływała po jego karku i
umięśnionym torsie. Revellon dała mu czarne spodnie, zaklinając na Czarną
Perłę, że są męskie. Oprócz tego dostał białą koszulę, która nie miała rękawów,
i brązową kurtkę. Ach, i takie… tam. Bieliznę. Bielizna. Przecież to
szaleństwo. Nie był arystokratą, żeby to nosić. Ale cóż…
Temat bielizny przerodził się w zagadkę – kim
właściwie były jego towarzyszki? Julia… Jeśli o nią chodzi to było łatwo –
amerykanka, bogata, ale niewyedukowana. Trochę niezdarna, widać, że
niedoświadczona. Ale Rina… Ta dziewczyna go zaintrygowała. Miał nieodparte
wrażenie, że już kiedyś ją widział… Tylko gdzie? To przecież japonka. Są od
siebie oddaleni o tysiące kilometrów.
Przez jego ciało przeszedł ciepły prąd
wspomnień. Właściwie nie pamiętał swojego wczesnego dzieciństwa. Nigdy nie miał
matki ani ojca – to znaczy, nie znał
ich. Wychował się w ośrodku wojskowym w Cadolage, ale w wieku piętnastu lat
uciekł, by rozpocząć normalne życie. Jednak to, jak widać, nie było mu dane.
Chociaż, taki bieg zdarzeń jak teraz, mógł rozpocząć nowy rozdział w życiu
chłopaka. Nową misję, cel. Łamacz Czasu? Świetnie! Może dowie się, kim byli
jego krewni i bliscy? No i przy okazji pomorze światu przetrwać – jeśli to
właśnie on, Andreas Feroux, posiądzie Łamacz, na pewno nie wykorzysta go do
zapanowania nad Ziemią.
W jednej chili zrobiło się przeraźliwie
zimno. Woda w kranach pozamarzała, podłoga i ściany były oblodzone. W samym
środku dostrzegł kobietę. Była młoda i piękna, z ciemną skórą i bujnymi,
brązowymi lokami. Jej oczy wyglądały jak czarne krople nafty, a wzrok miała
stanowczy i wyniosły. Mimo takiej temperatury, nie nosiła nic oprócz zwiewnej,
białej sukienki.
– Pokusa jest bardzo silna. Ale właśnie w ten
sposób czują ją wszyscy inni: Sparrow, Barbossa, pan Rodriguez… – powiedziała,
przesuwając palcem po zamarzniętej ścianie. Jej głos był niski i melodyjny.
– Mówisz o Łamaczu? Ja wcale nie… – urwał, bo
właśnie uświadomił sobie, że tak naprawdę czuł ogromną pokusę. – W ogóle: kim ty jesteś? Dlaczego znalazłaś się
tutaj i zamroziłaś łaźnię?
– Tak, o nim. Ale jak zamierzasz go zdobyć?
Myślisz, że Julia zostawi ci go ot tak? Wykorzysta go i zabierze do innej epoki
na kolejny tysiąc lat. – odparła.
Chłopak nic nie rozumiał. Co, do cholery, ma
z tym wspólnego Julia? Ta mała, nieogarnięta osóbka?
– Kim jesteś? – powtórzył, nie dając za
wygraną.
– Jestem tym, kogo Trybunał zamknął wiele lat
temu. I co? Wypuścili mnie, oczekując łaski. Przez dziesięć lat czekałam na
zupełną regenerację moich mocy. Teraz możemy współpracować. Ty i ja – podeszła
niebezpiecznie blisko, przez ułamek sekundy dając wrażenie zupełnie innej
osoby. Strasznej, pradawnej wieszczki. Jej wzrok się zamglił, włosy splątały,
suknia zmieniła na skórzaną, porwaną płachtę, a twarz… Widniał na niej ten
rodzaj uśmiechu, który sprzedają najwredniejsi władcy na audiencji.
– Nie należę do żadnego Trybunału.
– Dlatego proponuję współpracę. Nawet nie
wiesz, jak oni mogą cię wykorzystać. Przemyśl to, drogi chłopcze. Mamy jeszcze
czas, ale niedługo…
Nagły podmuch gorącego powietrza w jednej
chwili rozpuścił cały lód, a łaźnia na powrót była zwykłą łaźnią, która nie zmieniła się ani trochę rzez te kilka minut.
Andreas jednak dostrzegł coś dziwnego. Coś,
co go zaniepokoiło – niebezpieczna myśl, zrodzona w jego własnej głowie.
~~~~~~~*******~~~~~~~~
Cześć :P
Na początek bad news: za tydzień nie będzie rozdziału. Dlaczego? A dlatego, że po prostu nauka nie daje mi żyć i został tylko JEDEN w zapasie, ale podczas przerwy Wielkanocnej na pewno coś dla Was wyskrobię. W ramach zadośćuczynienia mogę potem wstawić dwa rozdziały np. co dwa dni. Naiszcie, czy to Wam odpowiada.
Teraz Good News:
nie ma takich. Znaczy niby są, ale nie w moim przypadku XD Muszę zabrać się za oceny więc... No Teraz po prostu będzie tydzień przerwy więc no.
Do zobaczenia za tydzień i dedykacja dla Emily <33
Cześć :P
Na początek bad news: za tydzień nie będzie rozdziału. Dlaczego? A dlatego, że po prostu nauka nie daje mi żyć i został tylko JEDEN w zapasie, ale podczas przerwy Wielkanocnej na pewno coś dla Was wyskrobię. W ramach zadośćuczynienia mogę potem wstawić dwa rozdziały np. co dwa dni. Naiszcie, czy to Wam odpowiada.
Teraz Good News:
nie ma takich. Znaczy niby są, ale nie w moim przypadku XD Muszę zabrać się za oceny więc... No Teraz po prostu będzie tydzień przerwy więc no.
Do zobaczenia za tydzień i dedykacja dla Emily <33
Hej :)
OdpowiedzUsuńNa początku zacznę od małych ortów. Japonka pisze się z dużej, ponieważ zapewne chodziło Ci o narodowość Riny, a nie o klapka XD oraz ,pomoże' z ż.
Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się spodobał. Julia wyznała w końcu prawdę, a kłótnie pomiędzy laskami są fantastyczne :D. Anna całkowicie się zmieniła. Troszeczkę mniej gwiazdorzy XD. I ciekawi mnie jak będzie wyglądał jej pobyt na wyspie. Andreas zaskoczył mnie swoim stosunkiem do Anny. I ta dziwna wiedźma...
Czekam na nexta :3
Czekaj, czekaj. Andreas stosunkiem do Anny? Czy ja coś pisałam że oni się spotkali w tym rozdziale? Kurcze, dawno to było i już chyba nie kontaktuję, albo nie wiem... W każdym razie dzięki za kom 💚 Cała akcja jest zaplanowana i szczegółowo (no tak prawie, do pewnego momentu) wiem co robić XD Także jest dobrze.
UsuńCo jeszcze? Dzięki za kom, zawsze poprawiają mi one humor ^^ Ale już chyba to mówiłam. Nieważne.
Trzymaj się!
Ps: ta odpowiedź jest dłuższa niż sam komentarz Twoj xdd
Kurcze XD. Chodziło mi o zdanie Andreasa na temat Julii. Nie wiem czemu nawinęła mi się Anna :D
UsuńZapraszam na rozdział 19 :3
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńTak, klimaty Wenecji to zdecydowanie coś dla Sparrowa!
Anka, zrozum wreszcie, że zaczynasz nowy rozdział. Brookley, wierzę, że się ogarniesz.
Świetny pomysł z tą tajemnicza istotą na końcu. Lubię takie coś. A dlaczego ona kusi Andreasa? Będzie mieć jakiś większy udział w tym wszystkim?
Trzymam kciuki żeby Ci się ułożyło ze szkołą i żebyś znalazła czas na kolejne rozdziały.
Jeszcze tak naprawdę kilka tygodni i wakacje ♥CCoś mnie chyba zbiera. Ach to wszystko przez tą zwariowana pogodę, raz ciepło raz zimno. :(
No to do następnego rozdziału. :D
N.W.