środa, 5 kwietnia 2017

33. Wątpliwości

Ice GIF - Find & Share on GIPHY


– Zdaje mi się, że mam prostszy sposób na nowe ubrania, ale… To trochę skomplikowane. Możemy się usunąć w cień? Bo to… wiecie, trochę taka tajemnica. – Zaczęła Julia niepewnie, robiąc kolejny krok w stronę wyjawienia tajemnicy, którą tak bardzo chciała ukryć. Musiała pokazać im torbę. Po prostu musiała… Co nie oznaczało od razu, że wyśpiewa całą prawdę, o nie. Torba – ok, ale reszta… Ach, ile ona teraz będzie musiała się nagadać i natłumaczyć, dlaczego to ma taką magiczną torbę, skąd ją ma, bla, bla, bla…
– Co masz na myśli? – spytała Rina, ale Revellon już ruszyła przed siebie. Targ mienił się kolorami i dziewczyna miała wrażenie, że wszyscy ludzie są pełni życia i otwarci.
Oczywiście było inaczej. Ogromna liczba przechodniów wodziła wzrokiem po Julii, jakby mieli w oczach skanery. Dopiero potem dziewczyna zrozumiała, że chodzi o buty. No tak, czarne, ale New Balance. Takie marki pozna się nawet kilkaset lat przed ich wyprodukowaniem.
Postanowiła jednak zignorować to wszystko: pomruki dam, które swoim wykwintnym włoskim zapewne wyrażały niezbyt pozytywne opinie na temat ubioru i… zapachu całej trójki, którego chyba nie mieli szans ukryć. Tak, musiało być naprawdę źle – byli w Wenecji, w której wodach pływało wiele różnych rzeczy, a ludzie z 1668-go pewnie kąpali się raz na tydzień…
Szli jednak dalej, uparcie szukając jakiegoś cichego załka czy choćby drzewa. Kto szuka drzew w Wenecji?
– No to co, chodźcie tu. – W myśli dziewczyny wdarł się Andreas, który wskazał na kamienny budynek, usytuowany dwie przecznice dalej. Z początku wydawało się, że to jakiś sąd czy muzeum, lecz w rzeczywistości trafili na łaźnie.
– Kąpiel. Tęskniłam – wymamrotała Rina.
Julia rozejrzała się dookoła, ale nie było tu wielu ludzi. Nikt nie powinien ich podsłuchać. Wzięła oddech i powiedziała cicho:
– Ten pierścień – uniosła prawą dłoń – Jest magiczny, jeśli tak mogę to ująć. Jak go zdejmę… Można go otworzyć, jak jakąś walizkę. W środku mam zapas ubrań, jedzenia, koców, picia i jeszcze paru rzeczy… Możemy coś z tej torby wziąć, ale… – zamknęła mocno oczy, przeklinając swój poplątany język.
– Czemu nie powiedziałaś tego wcześniej? Mogliśmy ominąć połowę niebezpieczeństw, które nas tu czekają! – zdenerwowała się Hong.
– A czemu ty od razu nie powiedziałaś nam, skąd pochodzisz i kim jesteś? – odgryzła się siedemnastolatka.
– Hej, stop! Czy wy wiecznie musicie się kłócić?! Idziemy się umyć i koniec tematów tajemnic. Chyba, że wolicie się pozagryzać – rzucił stanowczo Feroux i nie zatrzymując się, żwawym krokiem ruszył w kierunku łaźni. One, niewiele myśląc, wzruszyły ramionami i poszły w ślady chłopaka.

~~

Anna już drugi raz płynęła skradzionym statkiem, co zdecydowanie nie przypadło jej do gustu. Jackowi i Angelice to najwyraźniej nie przeszkadzało, a Gibbs nawet pewnie nie myślał, że robi coś złego. W głowie dziewczyny siedział jednak Andrew, którego zostawiła bez słowa… Ojciec, który umarł… Miała ochotę się załamać i rozpłakać, jak kiedyś. Tylko że teraz była kimś innym.
Anna Brookley – z pozoru to samo imię i nazwisko. Czym może sprawić, żeby znaczyło coś innego? Po dwudziestu latach?
– Chcę płynąć do La Calle – oświadczyła.
– Złotko, nie mam zamiaru wracać więcej do tej dziury – odparł Jack.
– Ale ja mam zamiar. Masz mnie tam zawieźć.
– Chwileczkę, chyba się nie zrozumieliśmy. To ja tu jestem kapitanem, a to Kapitan zawsze decyduje. Poza tym to mój statek, więc jeśli coś ci nie pasuje, to możesz śmiało wyskoczyć – oznajmił, przechadzając się chwiejnym krokiem po statku.
– Kto tak powiedział?
– Ja! – wykrzyknął Sparrow.
– Ale wykrzykując to nie byłeś kapitanem tego statku, więc twoje słowa są nieważne! A ja mam status szlachecki!
 – Ale ja mam coś jeszcze! Nie…
– Sparrow! Uspokójcie się. Chyba właśnie dobijamy do lądu. Tortuga – powiedziała Angelika, ucinając kłótnie.
Brookley chciała krzyczeć na kapitana, ale zapomniała o tym zaraz, gdy zobaczyła tę wyspę.
W oddali widać było budynki wykonane ze starego kamienia lub drewna, wszystko pobrudzone jakimś zielonym i brązowym płynem. Czarne smugi na budynkach świadczyły o zanieczyszczeniu miejsca. Ulice były zaludnione i brudne, a mieszkańcy wyglądali gorzej niż więźniowie w La Calle. Brud, nieprzyjemny zapach i brak higieny – idealny opis tego miejsca.
– Ach, Tortuga! – westchnął Jack – To jest życie! Gdyby nie te wszystkie pirackie potyczki… Zamieszkałbym tu sobie na starość… O! To świetny pomysł. Muszę dodać go do listy moich planów na starość. – oznajmił, po czym zwrócił się do dwudziestolatki: – Kto nie był na tej wyspie choć raz nie wie, co to życie.
Na pewno.

~~

Łaźnie były istnym rajem po tylu dniach podróży. Andreas ostatnio kąpał się… Cóż, jeszcze przed spotkaniem Aesangadragów… Czyli bardzo dawno temu. Potem ten napad żołnierzy włoskich, oszustwo, masowy mord… Więzienie, spotkanie dziewczyn, ucieczka… Chyba jedyna rzecz, która mu kiedykolwiek wyszła w życiu. No, może poza szczurem spod łóżka.
Julia i Rina poszły do przedziału kobiecego, więc był sam. Zamknął oczy, gdy ciepła woda spływała po jego karku i umięśnionym torsie. Revellon dała mu czarne spodnie, zaklinając na Czarną Perłę, że są męskie. Oprócz tego dostał białą koszulę, która nie miała rękawów, i brązową kurtkę. Ach, i takie… tam. Bieliznę. Bielizna. Przecież to szaleństwo. Nie był arystokratą, żeby to nosić. Ale cóż…
Temat bielizny przerodził się w zagadkę – kim właściwie były jego towarzyszki? Julia… Jeśli o nią chodzi to było łatwo – amerykanka, bogata, ale niewyedukowana. Trochę niezdarna, widać, że niedoświadczona. Ale Rina… Ta dziewczyna go zaintrygowała. Miał nieodparte wrażenie, że już kiedyś ją widział… Tylko gdzie? To przecież japonka. Są od siebie oddaleni o tysiące kilometrów.
Przez jego ciało przeszedł ciepły prąd wspomnień. Właściwie nie pamiętał swojego wczesnego dzieciństwa. Nigdy nie miał matki ani ojca – to znaczy, nie znał ich. Wychował się w ośrodku wojskowym w Cadolage, ale w wieku piętnastu lat uciekł, by rozpocząć normalne życie. Jednak to, jak widać, nie było mu dane. Chociaż, taki bieg zdarzeń jak teraz, mógł rozpocząć nowy rozdział w życiu chłopaka. Nową misję, cel. Łamacz Czasu? Świetnie! Może dowie się, kim byli jego krewni i bliscy? No i przy okazji pomorze światu przetrwać – jeśli to właśnie on, Andreas Feroux, posiądzie Łamacz, na pewno nie wykorzysta go do zapanowania nad Ziemią.
W jednej chili zrobiło się przeraźliwie zimno. Woda w kranach pozamarzała, podłoga i ściany były oblodzone. W samym środku dostrzegł kobietę. Była młoda i piękna, z ciemną skórą i bujnymi, brązowymi lokami. Jej oczy wyglądały jak czarne krople nafty, a wzrok miała stanowczy i wyniosły. Mimo takiej temperatury, nie nosiła nic oprócz zwiewnej, białej sukienki.
– Pokusa jest bardzo silna. Ale właśnie w ten sposób czują ją wszyscy inni: Sparrow, Barbossa, pan Rodriguez… – powiedziała, przesuwając palcem po zamarzniętej ścianie. Jej głos był niski i melodyjny.
– Mówisz o Łamaczu? Ja wcale nie… – urwał, bo właśnie uświadomił sobie, że tak naprawdę czuł ogromną pokusę. – W ogóle: kim ty jesteś? Dlaczego znalazłaś się tutaj i zamroziłaś łaźnię?
– Tak, o nim. Ale jak zamierzasz go zdobyć? Myślisz, że Julia zostawi ci go ot tak? Wykorzysta go i zabierze do innej epoki na kolejny tysiąc lat. – odparła.
Chłopak nic nie rozumiał. Co, do cholery, ma z tym wspólnego Julia? Ta mała, nieogarnięta osóbka?
– Kim jesteś? – powtórzył, nie dając za wygraną.
– Jestem tym, kogo Trybunał zamknął wiele lat temu. I co? Wypuścili mnie, oczekując łaski. Przez dziesięć lat czekałam na zupełną regenerację moich mocy. Teraz możemy współpracować. Ty i ja – podeszła niebezpiecznie blisko, przez ułamek sekundy dając wrażenie zupełnie innej osoby. Strasznej, pradawnej wieszczki. Jej wzrok się zamglił, włosy splątały, suknia zmieniła na skórzaną, porwaną płachtę, a twarz… Widniał na niej ten rodzaj uśmiechu, który sprzedają najwredniejsi władcy na audiencji.
– Nie należę do żadnego Trybunału.
– Dlatego proponuję współpracę. Nawet nie wiesz, jak oni mogą cię wykorzystać. Przemyśl to, drogi chłopcze. Mamy jeszcze czas, ale niedługo…
Nagły podmuch gorącego powietrza w jednej chwili rozpuścił cały lód, a łaźnia na powrót była zwykłą łaźnią, która nie zmieniła się ani trochę rzez te kilka minut.
Andreas jednak dostrzegł coś dziwnego. Coś, co go zaniepokoiło – niebezpieczna myśl, zrodzona w jego własnej głowie.

~~~~~~~*******~~~~~~~~
Cześć :P
Na początek bad news: za tydzień nie będzie rozdziału. Dlaczego? A dlatego, że po prostu nauka nie daje mi żyć i został tylko JEDEN w zapasie, ale podczas przerwy Wielkanocnej na pewno coś dla Was wyskrobię. W ramach zadośćuczynienia mogę potem wstawić dwa rozdziały np. co dwa dni. Naiszcie, czy to Wam odpowiada.
Teraz Good News:
nie ma takich. Znaczy niby są, ale nie w moim przypadku XD Muszę zabrać się za oceny więc... No Teraz po prostu będzie tydzień przerwy więc no.
Do zobaczenia za tydzień i dedykacja dla Emily <33

5 komentarzy:

  1. Hej :)
    Na początku zacznę od małych ortów. Japonka pisze się z dużej, ponieważ zapewne chodziło Ci o narodowość Riny, a nie o klapka XD oraz ,pomoże' z ż.
    Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się spodobał. Julia wyznała w końcu prawdę, a kłótnie pomiędzy laskami są fantastyczne :D. Anna całkowicie się zmieniła. Troszeczkę mniej gwiazdorzy XD. I ciekawi mnie jak będzie wyglądał jej pobyt na wyspie. Andreas zaskoczył mnie swoim stosunkiem do Anny. I ta dziwna wiedźma...
    Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, czekaj. Andreas stosunkiem do Anny? Czy ja coś pisałam że oni się spotkali w tym rozdziale? Kurcze, dawno to było i już chyba nie kontaktuję, albo nie wiem... W każdym razie dzięki za kom 💚 Cała akcja jest zaplanowana i szczegółowo (no tak prawie, do pewnego momentu) wiem co robić XD Także jest dobrze.
      Co jeszcze? Dzięki za kom, zawsze poprawiają mi one humor ^^ Ale już chyba to mówiłam. Nieważne.
      Trzymaj się!
      Ps: ta odpowiedź jest dłuższa niż sam komentarz Twoj xdd

      Usuń
    2. Kurcze XD. Chodziło mi o zdanie Andreasa na temat Julii. Nie wiem czemu nawinęła mi się Anna :D

      Usuń
    3. Zapraszam na rozdział 19 :3

      Usuń
  2. Hejka!
    Tak, klimaty Wenecji to zdecydowanie coś dla Sparrowa!
    Anka, zrozum wreszcie, że zaczynasz nowy rozdział. Brookley, wierzę, że się ogarniesz.
    Świetny pomysł z tą tajemnicza istotą na końcu. Lubię takie coś. A dlaczego ona kusi Andreasa? Będzie mieć jakiś większy udział w tym wszystkim?
    Trzymam kciuki żeby Ci się ułożyło ze szkołą i żebyś znalazła czas na kolejne rozdziały.
    Jeszcze tak naprawdę kilka tygodni i wakacje ♥CCoś mnie chyba zbiera. Ach to wszystko przez tą zwariowana pogodę, raz ciepło raz zimno. :(
    No to do następnego rozdziału. :D

    N.W.

    OdpowiedzUsuń