środa, 11 stycznia 2017

21. Miłość jest ślepa

http://data.whicdn.com/images/23682556/large.gif 


Anna siedziała na miękkim fotelu, z lekkim uśmiechem popijając herbatę i grzejąc się przy cieple kominka. Miała na sobie białą piżamę z dość dużym dekoltem, a na to narzuconą jedwabną pelerynę w kolorze czerwonym. Wyglądała i czuła się już znacznie lepiej. Andrew usiadł naprzeciwko, wbijając wzrok w dziewczynę.
– Dobrze, że jesteś. Tęskniłam – przyznała.
– Ja też. – Zaśmiał się sucho. – Niedługo znów odejdziesz. Wysłałem swojego najlepszego i najbardziej zaufanego gońca z powiadomieniem, że przebywasz u mnie w pałacu. Uprzedziłem go, że mój ojciec nic nie wie.
– Dziękuję. Trochę szkoda mi opuszczać wzgórze La Calle. Tutaj czuję się zawsze tak… Ciepło i przytulnie. – Upiła łyk trunku. – Ale też bardzo tęsknię za ojcem. Wiem, że po stracie mamy… Nie jest już taki sam. Szybciej się denerwuje, a moja nieobecność przez tak długi czas mogła go doprowadzić do ciężkiego stanu psychicznego…
Brunetka zawiesiła się przez chwilę, spuszczając wzrok. Oczywiście Andrew wiedział o wszystkich tych problemach, ale nieswojo się czuła wypowiadając te słowa. Ta przygoda z Piratami nauczyła jej jednego: nie ufaj zbyt łatwo. Ba, nawet prawie nikomu nie ufaj. Musi być silna i znać wartość swojego słowa.
– Spokojnie, rozumiem. Zawsze będę cię wspierać. – Wstał i podszedł do Brookley. – Chodź, pokażę ci coś.
Zaciekawiona ruszyła za Deveronem. Udali się – tak jak wcześniej przypuszczała – do jego pracowni artystycznej, w której codziennie spędzał godziny na lepieniu naczyń z gliny. Musiała przyznać, że miał talent. Już w wieku dziecięcym jego garnki budziły podziw wśród dworzan. Z roku na rok szło mu coraz lepiej. Przypomniało jej się, jak w poprzednie Boże Narodzenie ulepił dla niej figurę Apollina. Uwielbiała mityczną historię o greckim bogu sztuki – inspirowały ją jego poematy, pieśni i talenty. Cały zbiór opowiadań o tym bożku był w jakimś sensie niezwykły.
Tym razem zaś nie zastała podobizny Apollina. Po otworzeniu małych drzwiczek we wschodniej części komnaty znalazła się w istnej mieszaninie farb, gliny, pobrudzonych chusteczek z jedwabiu, których Andrew bardzo inteligentnie używał do czyszczenia koła garncarskiego. Nie to jednak przykuło jej uwagę – w końcu doroczne wizyty przez dwadzieścia lat robią swoje. Dziś na smutnych, szarych betonowych ścianach widniały malunki – czasem były to krajobrazy, a czasem po prostu nic nie znaczące wzorki.
– Widzę, że odkryłeś w sobie malarza – Zaśmiała się słodko.
– Może trochę. Zacząłem dekorować moje naczynia farbami na wiosnę. Dużo ćwiczyłem. – Pokazał na beznadziejny portret Jerzego V, znajdujący się w jednym z rogów pomieszczenia.
– Na ścianach. – Westchnęła.
– Największym moim celem było coś, czego jeszcze nie ukończyłem. – Z wielkiego, drewnianego pudła wyjął naprawdę szeroki wazon. Malunek przedstawiał rodzinę Królewską: był tam król Damian, nieżyjąca już jego żona Aurelia, Andrew, a obok stał Henry Brookley.
– Ooch… Chcesz zrobić…
– Tak. Szkoda tylko, że nie umiem Cię namalować. – zarumienił się – Chyba zbyt rzadko się widujemy.
– O wiele za rzadko. – przytaknęła, marszcząc brwi. – A gdzie moja matka?
– Nie zrozum mnie źle. Po prostu jej nie pamiętam. Jedyny portret Mirandy znajduje się u Ciebie, a wiem, że jest dla króla Henrego bardzo cenny.
Anna położyła dłoń na pustym miejscu. Brakowało tylko jej. Przez głowę przebiegła jej niebezpieczna myśl, która siedziała tam już od dłuższego czasu.
– Coś się stało? Zbladłaś. – Deveron odwrócił się i położył dłoń na ramieniu przyjaciółki, a ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko.
– To nic takiego, po prostu trochę martwię się o ojca. – Wymamrotała, jednak cała drżała. Nie wiedzieć czemu czuła się tak nienasycona. Niedokończona, nienapełniona czymś… Dlaczego właśnie teraz?
Poczuła na sobie oddech mężczyzny. Był jak zwykle miętowy, zapewne od herbaty. Jego głębokie, niebieskie oczy przenikały ją od środka. Czarne, bujne włosy jak zwykle porozrzucane były na wszystkie strony. Dotknęła dłonią jego twarzy.
Zamknęła oczy i pocałowała go. Był to ich pierwszy pocałunek. Anna poczuła się tak, jakby właśnie wznosiła się do nieba. Od lat ta myśl siedziała jej w głowie, ale nie mogła sama przed sobą się do niej przyznać.
Po czym pomyślała o swoim ślubie z Chrisem i wszystko legło w gruzach.
– Andrew, zaczekaj… Ja nie mogę. – Z ciężkim sercem odsunęła się do tyłu. Zaskoczony chłopak osiągnął szczyt w Poziomie Czerwonej Twarzy.  – Ja… Przepraszam, że do ciebie nie napisałam… Albo że ci nie powiedziałam…
Deveron wciąż wpatrywał się w nią wielkimi oczami, a ona starała się na niego nie patrzeć. To tylko pogorszyłoby sytuację.
– Jestem zaręczona. Właściwie nie wiem nawet, czy mój ślub już minął. To znaczy… Miał być za pięć dni, kiedy zostałam porwana. Ale Chris mnie nie znalazł i trafiłam do ciebie… – Do oczu napłynęły jej łzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo zauroczona była swoim narzeczonym. Przecież nawet gonie znała. Nie wiedziała o nim zupełnie nic. Ale był bogaty, przystojny, miły…  
– Jaki Chris?! O czym ty mówisz? – Mina mężczyzny z każdą chwilą przechodziła ze zdziwionej z coraz bardziej rozzłoszczoną.
– Chris Rodriguez. To znaczy… Mój ojciec miał wysłać wam zaproszenie na ślub. To było pięć dni temu…
– Anna, do cholery, CO TY GADASZ?! – Wrzasnął w końcu, po czym zapanowała cisza. Kobieta bez słowa osunęła się na ziemię. Cały czas cicho szlochała. Jeszcze nikt nigdy bezkarnie tak na nią nie krzyknął. Ale nie chciała skazywać Andrewa na karę – całkowicie się z nim zgadzała. Co ona wygadywała? Kim w ogóle był Chris? Ano, możnym księciem! Ojciec wybrał go nie patrząc na charakter – liczyła się kasa. Zresztą co tu dużo mówić – dla brunetki też liczyła się kasa. Była tak zaślepiona…
– Przepraszam. – Powiedział troskliwie po chwili milczenia Deveron. – Nie… Ja tylko…
– Ale ja nie chcę tego ślubu, And. Teraz dopiero widzę, jak wielkim błędem było zgadzanie się na ten układ. – Podniosła się, spoglądając w stronę drzwi. – Ale nie ma odwrotu. Dziękuję ci za wszystko, ale za błędy się płaci. A za ten zapłacimy oboje. 
Skierowała się do wyjścia, po chwili dodając – Aha, a to, co dzisiaj tu zaszło… To się nigdy nie stało. Nie chcę mieć kłopotów i nie chcę, abyś ty miał kłopoty.
Wybiegła, zamykając za sobą drzwi i pozostawiając dwudziestolatka samego w pracowni artystycznej. Przemierzyła szereg stopni i znalazła się na drugim piętrze pokoju Andrewa, gdzie przygotowane było dla niej łóżko i suknia na jutro. Miało być cudownie… Ten pobyt miał być wyjątkowy. Teraz musiała to wszystko odkręcić. Wiedziała, że zraniła przyjaciela. Ale nie chciała, aby tak było. Wstyd powiedzieć, ale pierwszy raz żałowała, że złamała komuś serce. Każdy inny dworzanin czy urzędnik, który się za nią uganiał, został wyśmiany i odrzucony.
Położyła się w miękkiej pościeli, natychmiast zasypiając.

~~

Julia padała z nóg, ale była zadowolona. Na horyzoncie pojawił się zarys najwyższych budynków miasta. Nie miała zielonego pojęcia, co to za miasto i żywiła głęboką nadzieję, że to nie to samo, z którego wyszli… Kiedy to było? Kilka dni temu?
– Ruszać, się, parszywe łachudry! – Zakrzyknął Jack, radośnie idąc przed siebie. Jednak wyglądał na nieco zamyślonego, a może nawet przytłoczonego. Czasami miała wrażenie, że chciał zawrócić i w pięć minut znaleźć się z powrotem na… No właśnie!
Wiedziała, co tak bardzo martwi Sparrowa. Była to chyba jedyna rzecz, zdolna popsuć mu humor (poza rakiem Rumu, rzecz jasna).
Czarna Perła.

~~~~~~~~~~~~~~*************~~~~~~~~~~~~~
Hej :)
Sprawdzałam ten rozdział milion razy pod każdym kątem, więc mam nadzieję, że nie ma błędów. Znając życie coś się znajdzie. Chociaż takie to romansowe wyszło to... No cóż, sprawdzone pod okiem eksperta, Florence Star, której blogi serdecznie polecam oczywiście xD. Rozdział o Annie i jej rozterkach miłosnych O.O

Do zobaczenia!

PS: Rozdział ten napisałam cały w jeden wieczór.

6 komentarzy:

  1. O dziękuję bardzo Meg 😍 sam rozdział przeczytam już jak będę spokojna z ocenami na pierwszy semestr, chodź fragment z romansem znam 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Rak rumu? Taak, Jack będzie bardzo smutny jak jego rum umrze xd
    Herbata to trunek? Ej, można się nią upić? Bo to by wyjasniało twoje zachowanie na co dzień Madziu xd
    Anna ma zostać piratem! ONA MUSI. Po za tym gratulacje, w końcu zrozumiała, ze chodzi o kasę, a nie. Brawo. W ogóle miałam dzisiaj na zastępstwie historię i oglądaliśmy film i tam było, że Aleksander Wielki był zakochany w jakimś chłopaku i się wszyscy z tego śmiali, a pani powiedziała, że w tamtych czasach taka miłość była bardziej szanowoano do miłości mężczyzny do kobiety. Dziwne to.
    Ja chcę ferie. Jeszcze tylko jeden dzień... umrę.
    Czekam nn.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam ;)
    Te romanse. Uwielbiam jak historie bohaterów się komplikują. Nareszcie Anna dowiedziała się, że w życiu są wazniejsze rzeczy niż kasa będąca źródłem samych problemów :). Ma być z And ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe ile ty szukałaś tego gifu na początku. Wrócę! :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :D
    Farciaro zaczynają ci się ferie, ja też już chcę.
    Dobra, rozdział ok, może Anna wreszcie przestanie zadzierać nosa i doceni to co ma. Biedaczek z tego Adrewa.
    Ja chcę więcej Julii. :)) Może Sparrow, alkoholiku wreszcie się ogarniesz, zobaczysz jeszcze będziesz Julii wdzięczny.
    Życzę miłego wypoczynku. ^^

    Ps. Dzieki za kom. XD
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wtedy nie mailami weny na kom xD
      A dziękuję, jak już łaskawie raczę wyzdtowiec to sobie wypocznę. Julii potem będzie bardzo dużo, także nie martw się xD Sparrowa w sumie też, także no 😀

      Usuń