środa, 8 lutego 2017

25. Oddzielnie

http://68.media.tumblr.com/279ec58f6e5cba090f40715dfdcbc82f/tumblr_inline_nko67xMynm1soi7l4.gif


Do pomieszczenia weszła średniego wzrostu dziewczyna o czarnych, krótkich włosach. Jej oczy były ciemnoniebieskie, a twarz blada. Była ładna – z pozoru delikatna, uśmiechnięta szesnastolatka o japońskiej urodzie. Wszystko jednak kłóciło się z jej strojem. Ubrana bowiem była w brązowe spodnie, do których przypięła skórzany pas na broń – Julia dostrzegła w nim noże, pistolety, sztylet i kilka innych zabawek. Do tego nosiła białą koszulę, na którą narzuciła jakąś zniszczoną kamizelkę. Same jej spojrzenie przyprawiało o dreszcze – było przenikliwe, twarde i urzekające.
– Dziękujemy, ale mamy wszystko pod kontrolą. – zaprotestował Sparrow, ale przerwała mu Angelika.
– Co niby mamy „pod kontrolą”? Zapowiedzianą na wieczór egzekucję, uciekającą księżniczkę, czy zgubionego syna Elizabeth?
Tamta japońska przeszła się wolnym krokiem po pomieszczeniu. Bawiła się jednym ze swoich noży, obracając go w rękach. Nie wyglądało to bezpiecznie, aczkolwiek wzbudzało ciekawość co do tożsamości czarnowłosej. Dla Revellon mogła być kimś na rodzaj wojowniczki albo jakiejś siedemnasto czy tam osiemnastowiecznej Łowczyni Nagród z filmu Gwiezdne Wojny. Ale już wiele razy się przekonała, że tutaj nie ma co ufać pozorom. Jack był tego najczystszym przykładem.
– No dobra, nie to nie. – Wzruszyła ramionami z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał ją ten chłopak w więzieniu obok.
– Czekaj, mnie możesz uwolnić!
– Ymm… Mnie też! – krzyknęła w desperacji Julia.
Po chwili wszyscy oprócz Jacka byli chętni. W końcu on też zechce wyjść, pocieszyła się, ale nie była tego aż taka pewna. Zdążyła się już przyzwyczaić do tych jego wygłupów, rumu, poczucia humoru i optymistyczno-nienormalnych poglądów. Potrafił poprawić samopoczucie nawet tym w największym stadium depresji.
Ale Jack nie zamierzał zniżać się do tego poziomu.
– Szybko, idą tu! – Krzyknęła krótkowłosa, wysadzając ostatnie kraty. – Chcesz się uwolnić czy nie?! – Rzuciła Sparrowowi, ale ten nie odpowiedział.
– Jack… – Angelika uniosła brwi, a jej mina przypominała Julii tę ze „Shreka”, którą wykonywał Kot w Butach.
– No idźcie! – krzyknął kapitan, a oni nie mieli wyjścia.
Revellon opuściła to miejsce ze łzami w oczach.

~~

Barbossa chrupał ze smakiem kostki cukru na pokładzie „Zemsty Królowej Anny”. Uciekł wtedy z tamtej knajpy, ale nie zamierzał opuszczać portu w La Calle. Ta głupia księżniczka jest mu potrzebna, no i przecież nie pozwoli, aby Sparrow i jego załodżga zabrali mu Łamacz Czasu. Jego plan przewidział pewne rzeczy. Zdecydował, że część załogi zostanie na statku, druga wykona zadanie specjalne, a on i oddział składający się z dziesięciu zombie z „Zemsty”, odzyskają tę damulkę Brookley. Była potrzebna.  A teraz jeszcze ten cały Jack – jeśli on tego szuka, to skarb musi być prawdziwy.
Doprawdy cudem było to, że uciekł wtedy z tego przepchanego baru bez najmniejszego problemu. Niestety nie posiadał wystarczająco dużo ludzi, aby okiełznać dwa statki… No i aby się nie zabić. Osiągnięcie celu nie było takie proste.
– Hectorze, musimy się pospieszyć. Dziewczyna wkrótce wróci do domu, a Łamacz nie będzie czekał wiecznie. – Odezwał się Zeniban. Był to dość obrzydliwy zombie, o zielonkawej skórze i bardzo dużych mięśniach. Jak wszyscy przedstawiciele tej rasy, był całkowicie posłuszny kapitanowi.
– Nie obawiaj się, wszystko mam pod kontrolą! – Wyszczerzył się Barbossa, spoglądając w dal.

~~

– Nie zgadzam się, nie możemy zostawić tam Jacka! – protestowała Julia, gdy przedzierali się przez ciasny korytarz.
– Posłuchaj. Jakkolwiek uzbrojeni by byli żołnierze Deverona, Sparrow zawsze sobie poradzi. Temu staremu draniowi nic nie będzie. – szepnęła japońska-czy-tam-chińska dziewczyna, co o dziwo nieco podniosło Revellon na duchu. Nie wiedzieć czemu, miała wrażenie, że może zaufać słowom krótkowłosej.
– Niewątpliwie – mruknęła Angelika.
Dalej szli  w ciszy. Ich wybawczyni powiedziała, że ten ciasny korytarz prowadzi do wyjścia w piwnicy pałacu i że służył kiedyś jako skrytka podczas najazdów piratów. Julia chciała spytać, skąd ona to wszystko wie, lecz zrezygnowała. Oczywiście w głowie kotłowały jej się setki pytań,   ale miała dziwne wrażenie, że wystarczyło jedno nieodpowiednie, a straci głowę.
W końcu natknęli się na ścianę. Dziewczyna ostrożnie pchnęła jedną cegłę, a ona spadła z hukiem na kamienną podłogę. Po jakimś czasie mogli bezpiecznie wydostać się do piwnicy. Wokół pachniało gliną, a powietrze było wilgotne. Jak zapewne trudno było się domyślić, wokół porozstawiano koła garncarskie i inne przyrządy do wytwarzania naczyń. Revellon przypomniała sobie jedną ze szkolnych wycieczek: do skansenu w stanie Utah. Jednak to wszystko, co znajdowało się tutaj było miliard razy piękniejsze. Garnki i tym podobne były wykonane z świetną precyzją. Wzorki i malunku przewyższały o niebo te dwudziestopierwszowieczne. To, co pozostało po tamtych malunkach do czasów siedemnastolatki… Bez porównania.
– W porządku. Wydostaniemy się stąd tymi drzwiami – wskazała na ciężkie, drewniane wrota po lewej stronie.
– Nic z tego. Musimy odnaleźć tą księżniczkę, a mój s... – zaprotestowała Turner, a Chinka przewierciła ją wzrokiem.
– Proszę bardzo, zostań sobie tu sama. – odparła.
– Tak? Kto jest ze mną? – Elizabeth skrzyżowała ramiona na piersi.
Ku zdziwieniu czarnowłosej zgłosili się wszyscy oprócz Julii i tamtego chłopaka. Jak na swój wiek, musiała całkiem nieźle ukrywać rozczarowanie, bo rzuciła jedynie:
– Dobrze więc, szukajcie igły w stogu siana. Znaleźć wskazówki Lettego jest trudniej, niż wam się wydaje. – Revellon dostrzegła w jej oku niebezpieczny błysk, który wywoływał u niej gęsią skórkę. – To ślepy cel.
– Yyym, tak. Może już idźmy. – zasugerował delikatnie Gibbs.
– Świetnie. – Krótkowłosa otworzyła z impetem drzwi i wybiegła z pomieszczenia, a Julia i ten drugi, niewiele myśląc, pognali za nią.

~~

Jack Turner siedział ze spuszczonym wzrokiem na obitym skórą fotelu przy kominku. Nieźle zmarzł. Chciał natychmiast wyruszyć na pomoc mamie, ale Ora stanowczo zabroniła, ponieważ „musi odpocząć i się rozgrzać”. Dziesięciolatek podejrzewał jednak, że ona po prostu się trochę boi. W końcu Elizabeth znajdowała się w więzieniu pałacowym. U Deveronów. U Andrewa Deverona, czyli wymarzonego księcia z bajki dla Ory.
Mimo wszystko położył się grzecznie do swojego łóżka. W jego dziesięcioletnim mózgu kotłowało się wiele myśli. Na przykład: dlaczego akurat jego tato jest piratem? W głębi serca chciał być zwykłym chłopcem, który mieszka w normalnym domu. Tak jak większość ludzi w La Calle.
W końcu powieki same opadły mu na oczy i zasnął.

~~

– Strasznie ci dziękuję! – Uśmiechnęła się Julia do chińskiej dziewczyny.
– Drobiazg. – mruknęła tamta – A co zamierzacie teraz zrobić?
Revellon i ten ciemnowłosy popatrzyli po sobie.
– Tak zasadniczo to my się w ogóle nie znamy. – chrząknął tamten. – Ale wiecie co, skoro mamy wspólny cel, to moglibyśmy zapoznać się chociaż z wzajemnymi imionami.
– Wspólny cel, powiadasz? – Przenikliwy wzrok tamtej dziewczyny znalazł się na nim. – Zakładam, że wszyscy szukacie skarbu Lettego. W związku z tym możemy wyjawić swoje imiona, ale one mają moc. Imię przedstawia ciebie, twoją osobowość.
– Ach, nigdy nie słyszałam o czymś takim… Znaczy o tych imionach.... W każdym razie jestem Julia Revellon. – Uśmiechnęła się nieco.
– Andreas. – przedstawił się czarnowłosy chłopak.
– Mówcie mi… Rina. – Blondynce skojarzyło się to z Mandaryną czy tam Mandarynką, ale zachowała tę uwagę dla siebie.
– Hmm, a więc… Rina, wiesz, dokąd iść, aby odnaleźć skarb? – spytała.
Wiatr dął jak oszalały, sypiąc w oczy śniegiem całej trójce i zapewniając im jeszcze zimniejsze warunki. Powietrze było niesamowicie czyste i świeże. Wokół było kilka budynków na obrzeżach miasta i patykowate drzewa. Temperatura spadała, osiągając niższe miary niż Julia była sobie w stanie wyobrazić. Wiele razy słyszała na lekcji historii, że w przeszłości temperatury potrafiły wynosić w zimie nawet -40 stopni Celsjusza, a w lato +40. Ponoć wszystkie te fabryki, elektrownie, śmieci i tego typu zanieczyszczenia wpływały na to, że lodowiec się topił, a co za tym szło – wiatry nie były już tak zimne.
– Myślę, że pierwszą wskazówkę Lettego to ty już znalazłaś. – Nic nie mówiąc Rina wsadziła dłoń do kieszeni w spodniach Julii i wyciągnęła tamten dziwny kamień. – Wystarczy pomyśleć.

~~~~~~~********~~~~~~
Witam, witam! 
Cud! Dziś wieczorem naisałam rozdział 30, bo dostałam tyyyyle weny! Ach, więc mamy tutaj to oto dzieło. Nie wiem, czy wszystko jest idealnie, a wręcz wiem, że nic nie jest, ale mam ostanio cóż, no, mało czasu. Trochę.
Taa, to już 25 rozdział! Normalnie jubileusz XD 
No i wprowadzam nowych bohaterów! Teraz pozostało tylko kontynuować tę fabułę... oj, sporo przede mną. I uwielbiam gif na początku rozdziału :P

Z dedykacją dla Leny Sokołowskiej :)

PS: Kto widział już nowy trailer "Dead man tell no tales"? KLIK

10 komentarzy:

  1. Ach ta wstawka o Gwiezdnych Wojnach. <3
    Hej! Siedzę sobie w domku i korzystam z ostatnich dni ferii oraz czytam Twój rozdzialik. Wyłapałam kilka literówek, ale dosłownie dwie więc nic strasznego. :D
    O tak, ten czas tak szybko leci, już 25 to można powiedzieć, że jeszcze trzy razy tyle i setka rozdziałów. XD
    Pod tekstem, że Sparrow wszystko sam załatwi a przynajmniej ze sobą i uratuje się z każdej sytuacji, podpisuję się obiema rękami. Właśnie sobie przypominałam jak Jack śmiesznie przebiera nóżkami, gdy ucieka. :)
    A wiesz, że ostatnio w jakiejś książce znalazłam ulotkę z kina z Piratów na Nieznanych Wodach, bo przecież byłam na nich w kinie kilka lat temu i zupełnie o tym zapomniałam. W ogóle to miałam w planach obejrzeć sobie piratów przez ferie, ale komputer tak mi się ścina, że o oglądaniu filmów nie ma mowy.
    Najpierw imię Andreas skojarzyło mi się z Antonio Banderasem i za Chiny nie wiem dlaczego ...
    Wskazówko Lettego, Julia nadchodzi! A o tej nowej dziewczynie na razie nie mam zdania, zobaczymy, nie wątpię, że może ją polubię.
    Do następnego rozdziału i Jack weź się wreszcie w garść chłopie.

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;) przyznam, że bardzo interesuję się Piratami oraz SW i od pewnego czasu śledzę Twojego bloga nie komentując. Troszeczkę się wstydziłam. Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało ze względu na wyjątkowy styl pisarki oraz niezwykłą kreatywność. Śmiałam się z tekstów Jacka oraz tak głowiłam się jak Julie z nim wytrzymuję XD. Bardzo ciekawa historia :D. I jeszcze te opisy.
    Ps. Chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga, który jest o pewnej dziewczynie, która wyruszyła w własną podróż Pokemon. Nie wiem czy Ci się spodoba, ale zapraszam.
    kalosprzygody.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku :O
      Nie spodziewałam się, że ktokolwiek powie mi coś takiego! Naprawdę mi miło! Zaskoczyłaś mnie tym komentarzem i wywołałaś wielki uśmiech na mojej twarzy ^^ Pomysłów na historię mam pełno i na pewno będę pisać ją jeszcze dłuuugo (już mam napisany 30 rozdział!).
      Do Ciebie na pewno zajrzę. Mam nadzieję, że znajdę czas, ale jak tylko jakoś uda mi się coś wykombinować, to wpadnę ^^
      Dzięki wielkie za wszystkie miłe słowa i do zobaczenia!
      Pozdrawiam, Meg :*

      Usuń
  3. Witam piękną. Z każdym rozdziałem coraz bardziej zaczynam uwielbiać Twojego bloga. Mam nadzieję, że Elisabeth znajdzie bezpiecznie syna i dotrze na statek. Rina. Fajna laska. Podoba mi się. I jeszcze Andreas XD. Czyży przyszły ukochany Julii? Jack sobie poradzi. On miałby nie uciec?! Jak zawsze czekam na nowy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszły ukochany Julii? XDDD WOW no to mi nie przyszło do głowy, ale w sumie logiczne że można tak pomyśleć :P dzięki wielkie za komentarz ^^

      Usuń
  4. Twój blog jest naprawdę bardzo ciekawy.
    Trafiłam na niego dosyć niedawno, więc mam dużo
    do nadrabiania. No nic, czeka mnie dosyć miły dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję bardzo :) Zapraszam a do czytania ^^

      Usuń
  5. Na prośbę prezenterki pewnego wspaniałego serialu komentuję XD
    Rozdzialik spoko i tak dalej. Racz powiedzieć kimże jest ten tajemniczy człowiek, Andreas? Może przybył z krainy jednorożców? o.o A Jacka mogli tam powiesić. I tak byś go wskrzesiła a miałabym satysfakcję XD i Elizabeth też.
    GWIEZDNE WOJNY! Jedi są fajni. A przynajmniej niektórzy.
    Czekam nn.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz jest tak odkrywczy, że aż nie wiem co mam powiedzieć XD Uważaj, no jak zabijesz Jacka to ja też kogoś zabiję! Nie musimy chyba tego wyjaśniać :)

      Usuń
  6. Na początek dziękuję za szczery komentarz na blogu. Mimo, że ty nie będziesz moją czytelniczką, ja tu zostanę i dalej będę czytać. Lubię to opowiadanie.

    Dziękuję za wyróżnienie. Miło wiedzieć, że ten rozdział był dedykowany mojej osobie.

    Wracając do opowieści. Intryguje mnie postać Riny, jej wygląd, sposób bycia oraz wiedza. Zupełnie jakby widziała, co robiła Julia z celi. Chłopak też jest ciekawą postacią. Zastanawiam się co wyniknie ze współpracy tej niespójnej trójki.

    Nie rozumiem dlaczego Jack tak bardzo uparł się, aby zostać w celi i walczyć sam ze strażnikami. Jeśli nie da im rady, czeka go pewna śmierć.

    Elizabeth ma naprawdę duży posłuch wśród piratów, skoro cała załoga została z nią, zamiast iść za nieznajomą. Szkoda tylko, że jej syn nie odziedziczył po matce odwagi i determinacji. Woli ukrywać się w bezpiecznym miejscu, niż walczyć i szukać matki.

    Pozdrawiam serdecznie i obiecuję pojawić się następnym razem.

    OdpowiedzUsuń