środa, 22 lutego 2017

27. Egzekucja

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/93/26/9f/93269f87052fcd3c317d1edbda56d946.gif


Sparrow przyjrzał się stojącym naprzeciw wojskowym ze spokojem wymalowanym na twarzy, co zapewne zdziwiło mundurowych. Najwyraźniej byli nieco zawiedzeni z powodu ucieczki więźniów.
– Och, cóż my tu mamy? – Jack zlustrował wzrokiem żołnierzy. – Chyba przydałaby wam się kąpiel. O, ty! – Wskazał na niskiego mężczyznę z krzywym zgryzem – Mógłbyś łaskawie podać mi moje rzeczy?
Wzrok tamtego powędrował  kierunku wskazanym przez pirata. Na wieszaku przy wejściu zobaczył kapelusz, pistolet, większą strzelbę i kompas.
– Chyba śnisz. – Uniósł jedną brew, a kolega obok niego odezwał się dużo grubszym i zdecydowanie bardziej męskim głosem:
– Idziemy, draniu. Książę przyspieszył twoją egzekucję.

– Oo, zastanawiam się, która to już. Ciekaw jestem, za co mnie oskarżą. Księciulki to takie śmieszne stworzonka – snuł po drodze do stryczka Sparrow. – A tak w ogóle, to czy on wie, kim jestem?
– Wystarczy mu to – warknął żołnierz, podwijając rękaw koszuli Jacka. Ukazał się im wypalony na skórze znak. – Jesteś piratem, szczurze.
– A to pech. Musi być bardzo głupiutki, skoro o mnie nie słyszał. Zapewne gdyby wiedział, kim jestem, rozważyłby swoją pochopną i jakże beznadziejną decyzję.
Ku swojemu zadowoleniu, Jack wywołał niepewność na twarzach mundurowych. Spojrzeli po sobie, zwalniając kroku, jednak nadal dzielnie szli w kierunku placu. Po chwili ich oczom ukazała się średniej wielkości powierzchnia. Na podłodze ułożono szare cegły, a dookoła stały białe mury. Naprzeciwko znajdowała się brama, przez którą próbowały się przepchać tłumy ludzi. Sparrow puścił do nich oczko i pomachał. Na samym środku znajdowało się coś w rodzaju deski z otworami na głowę i ręce.
– Ach, czyli dziś odcinanie? Oj – mruknął, zagłuszony przez wrzaski tłumów.
Po chwili pojawili się tam również dwaj mężczyźni. Starszy był blondynem z niebieskimi oczami, a młodszy miał brązowe włosy i zielone tęczówki. Rozsiedli się na tronach, po czym młodszy przemówił:
– Drodzy poddani! Zebraliśmy się tutaj, aby sprawiedliwości zaznał ten oto pirat, który swoim podstępnym, chytrym, zakłamanym…
– Bla, bla, bla. – Przewrócił oczami kapitan Perły. – Czemu przy każdej egzekucji oni tyle paplają?
Zastanowił się więc na spokojnie, jakby tu wymknąć się tym razem. Nic błyskotliwego jednak nie wpadało mu do głowy.
– Jak ci na imię, złoczyńcze? – wystąpił książę.
– Och, naprawdę nikt z was nie słyszał opowieści o wielkim Kapitanie Czarnej Perły, który żeglował po wszystkich oceanach i morzach? Który dotarł do Źródła Wiecznej Młodości, powstał z martwych, pokonał Davy’ego Jonesa i dwa razy uciekł z bezludnej wyspy?
Zapadła głucha cisza. Nawet awanturujące się przy głównej bramie babki nie piszczały. Dwaj władcy wbili zimny wzrok w pirata, zastanawiając się, czy ich uszy nie zwariowały.
– Jack Sparrow? – spytał niepewnie brunet.
Kapitan Jack Sparrow, Księciulku. Ech, cóż się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą. No dobrze, może przejdźmy do rzeczy. – Zrobił krok do przodu, ale strażnicy natychmiast go zatrzymali. – Za co tym razem mnie oskarżacie? To czasem jest naprawdę ciekawe.
– Oskarżamy cię za piractwo, kradzieże, brak szacunku, porwania…
– Tej twojej księżniczki? – spytał.
Wśród tłumu rozległy się szepty i pomrukiwania, jakby od dawna coś przeczuwali, jednak dopiero teraz dostali potwierdzenie swoich obaw. Andrew Deveron zarumienił się aż po końce uszu.
– O czym ty mówisz? – wtrącił się Damian.
– A co, synalek ma z tobą na pieńku? – zmarszczył czoło, ale nikt nawet nie drgnął. – Anna Brookley, tak? Och, nie przejmuj się młody. Sprawy miłosne to taki rozległy temat. W każdym razie ona tu jest. To znaczy wiesz, jeśli chodzi o rady, to mnie lepiej nie... – Oczy Jacka zabłyszczały niebezpiecznie, jakby już miał dokładny plan,  co zrobić. Ale nie miał.
– Skąd ty to wszystko wiesz, co? Nie masz prawa…
– Ajaj, pozwól, że coś ci powiem. – wtrącił się Andrew’owi Jack, pokazując, aby się zbliżył. Straże nie chciały go puścić, ale w końcu książę przystawił ucho, a Sparrow coś wyszeptał.
Następnie nastąpiło coś, czego się nie spodziewano, ale kapitan doskonale wyrobił tę sztukę – wyjął pistolet z kieszeni Deverona i przyłożył go do skroni mężczyzny.
– Oddajcie mi moje rzeczy! Już, bo strzelę!
Zapanowało milczenie, ale kilku mundurowych uwinęło się i położyło przed Jackiem dobytek. Ten zaś ostrożnie wszystko ubrał, po czym wrzasnął:
– Drodzy La Calleanie, czy jak tam wam się mówi, zapamiętajcie ten ten dzień, w którym umknął wam Kapitan Jack Sparrow, pozostawiając na pastwę losu biednego księcia ze złamanym sercem!
Po czym skoczył do przodu, odpychając tym samym młodego Deverona na bruk. Strażnicy zbiegli się ze wszystkich stron, celując w pirata, jednak ten nie zważając na nic biegł dalej. Niestety nie patrzył przed siebie, co skutkowało wpadnięciem prosto w swoje sidła śmierci, czyli deskę z otworami na głowę i ręce. Górna część, która była wcześniej otwarta, opadła z trzaskiem, sprawiając, że głowa i ręce Sparrowa znajdowały się dokładnie tam, gdzie według instrukcji było ich miejsce.
– Ojć – stęknął, po czym podniósł się i pobiegł w głąb zamku, zakuty w deskę śmierci. 
Po chwili znalazł się w ciasnym korytarzu, co miało i dobrą, i złą stronę. A mianowicie tłumy strażników przepychały się i znacznie zwolniły pogoń, ale szeroki kawałek drewna zaklinował się między ścianami. Strzały trafiały nie wiedzieć czemu w deskę, oszczędzając tyłek Jacka. On zaś kopał i szarpał się z kawałkiem drewna, ale ten uporczywie tkwił na swoim miejscu.
– Mamy go! – przepchnął się w końcu przez tłum gruby mundurowy.
– No nie sądzę! – Odkrzyknął Sparrow, robiąc jedną z tych szalonych rzeczy, których nikt się nie spodziewa – wykonał salto tak, że jego głowa znajdowała się teraz po przeciwnej stronie: stronie wojskowych. Jednym butem zahaczył o świeczkę, a wosk skapnął na jego prawą rękę. Jakimś cudem wyszła z otworu. Po kilku kopnięciach i waleniu pięścią deska w końcu się złamała, uwalniając drugą dłoń kapitana. Jack, niewiele myśląc, pognał dalej. Spory kawał przyrządu egzekucji wciąż zwisał mu z szyi, ale starał się to ignorować.
Po chwili znalazł się w dość obszernym i okrągłym pomieszczeniu. Na środku stał tron, a wokół porozstawiano białe i złote kanapy z wieloma poduszkami. Czerwone dywany świetnie komponowały się z całością, ale Jack nie miał czasu na przyglądanie się wspaniałościom sali. Zamachnął się swoją „obrożą” i wybił szybę, a ścigający go żołnierze już stali w progu.
– Pożegnałbym się w wielkim stylu ale uciekło mi to słówko. Do widzenia! – Pomachał radośnie, po czym wyskoczył z okna.

~~

Angelika rozejrzała się po komnacie księcia Andrewa, podczas gdy Elizabeth rozmawiała z tą księżniczką w tamtej piwnicy. Musiała przyznać, że samo pomieszczenie robiło wrażenie. Zbudowano je tak, aby sprawiało wrażenie przytulnego i przestronnego w jednym. Najwyraźniej się udało. Książki leżały tu miejscami porozrzucane, półki pokrywał gdzieniegdzie kurz. Było to najczystsze miejsce, jakie odwiedziła Malon od miliona lat.
Na myśli przyszedł jej od razu Jack. To ona zabrał ją z czyściutkich komnat zakonnic. Zakończył tamto życie w ukryciu. Zawsze patrzyła na niego spode łba w tym kontekście, ale jeśli spojrzeć na to odwrotnie, to… Cóż, może Sparrow tylko uprzedził nieuniknione? Tamten  świat był dla niej za mały.
Stojąc teraz w tym pałacu czuła, że cokolwiek teraz robią, było bez sensu. Po co gonili jakieś księżniczki, po co szukali czegoś, co może okazać się legendą. No i po co im Łamacz? Czy on naprawdę pozwoli zmienić bieg zdarzeń?
– A co tam się dzieje? – mruknął Gibbs, rozglądając się dookoła.
Początkowo Angelika nic nie słyszała, ale w końcu jej uszy zarejestrowały jakieś krzyki na zewnątrz. Czyżby… egzekucja?
Zostanie tutaj. Jack doskonale poradzi sobie sam, skoro jest przecież Kapitanem Jackiem Sparrowem. Nie może mu teraz pomóc, bo sam sobie poradzi w całej swojej świetności. Nie będzie z tego żadnego pożytku…
– Chyba udało nam się dojść do porozumienia. – Drzwi się otworzyły i wysunęły się zza nich Elizabeth i księżniczka. – Najpierw płyniemy do Port Royal.

~~~~~~~~*******~~~~~~~~
Hej!
Słuchajcie, co robi Meg przed jutrzejszym konkursem? Zamiast ćwiczyć 
na pianinie korektuje rozdział. No jasne xD 
Ach, i ważna informacja - za dwa dni (czyli w piątek), mija dokładnie rok
od założenia mojego pierwszego bloga. Będzie tam notka i takie standardowe procedury obchodzenia urodzin bloga, więc no. Mam nadzieję, że wpadniecie, bo będzie to się odnosić do całej mojej działalności na blogach i w ogóle. A obecność wszystkich Was będzie dla mnie bardzo ważna. Jeszcze w piątek wrócę tu i podam link w notce.
Okey, nie pomyślałam, że taki dziwny wyjdzie ten fragment z ucieczką Jacka. Mi tak średnio się podoba... No nie wiem. Iii... Jestem przekonana, że coś jeszcze chciałam powiedzieć, ale nie pamiętam co. No tak, typowe :P
Do zobaczenia!

PS: Czy tylko ja mam tyle szkolnych rzeczy w tym miesiącu? (I w przyszłym pewnie też XD)

Dedykuję ten rozdział... Natalie Witness! <3

UWAGA, MAMY TEN LINK! KLIK

7 komentarzy:

  1. Witam!
    Jestem dumna, w dialogach nie było błędów! :D (Chyba, że coś ominęłam.)
    Hmmm... Jako wierna fanka Sherlocka (książki, serialu i filmu) wyobraziłam sobie, że Jack upozoruje własną śmierć... Mogłaby być niezła szajba. W sumie to i tak nic nowego dla Sparrow'a :DD
    Zauważyłam tylko powtórzenie słowa "wrażenie". (Tak wiem, bardzo dokładne wskazanie, ale ciii.)
    Rozdział bardzo fajny, lekko się czytało.
    Czekam niecierpliwie na piątek! :))

    Pozdrowionka, Sue. (Wuuuuuuuuuuuuj. Tak, błąd jest specjalnie, nieznajomi. :))
    (Nie umiem pisać motywujących komentarzy, wybacz. xd)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack Sparrow jak zawsze w formie. Arogancki, pewny siebie, wygadany kłamca. Piękny dał popis, tylko gratulować tak doskonale rozegranej ucieczki.

    Malon za bardzo rozmyśla o Jacku. Powinna się skupić na sobie i zza tak jak ona chce, a nie ciągle wpadać w kłopoty przez Jacka.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jack nie wiele myśląc..." - tak sobie pomyślałam czy on w ogóle kiedykolwiek myśli. :D
    Hejka!
    Nie wiem skąd ta opinia o rozdziale - jest bombowy i wiedziałam, że Jack jakoś się wykręci. Ale że w taku sposób ... zaskakujesz mnie pomysłowością. :)
    Zapewne jak się nie mylę skoro dziś rok bloga to chodzi o Impossible?? Oczywiście wpadnę, a jakże.
    A tak BTW, kiedy powstał ten piracki blog?? :D
    Nie wiem co by tu jeszcze napisać ... Oczywiście czekam na next, thanks so much za dedyk ♥ i nawet mi nie wspominaj o szkole. Wyobraź sobie, że mam już sprawdziany zapowiedziane na kwiecień!! I jak poszedl Ci konkurs??
    Przy okazji zapraszam do mnie na wywiad z Carrie.
    :*

    N.W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za kom ;) konkurs poszedł nieźle. A może Ci napisze na priv?

      Usuń
  4. Hejo!
    Jack zostań moim mistrzem. Chce wyruszyć z Tobą w podróż po oceanach, po przygodę. Naucz mnie i Batgirl uciekać w tak pięknym stylu XD. Jesteś niesamowita! Padłam i nie mogę wstać!
    Angelika nie musisz się martwić o Jacka. On sobie poradził :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ♡
      I strasznie się cieszę, że jesteś! Nie mogę się doczekać czegoś u Ciebie!

      Usuń