poniedziałek, 8 sierpnia 2016

01. Legenda


http://s14.favim.com/orig/160124/gif-orlando-bloom-pirates-of-the-caribbean-will-turner-Favim.com-3927219.gif

Okręt nie wyglądał na wycieczkowy. Na pokładzie nie widziała turystów. Żagle były ogromne i potężne. W sumie statek wyglądał jak z dawnych czasów. Był bogato rzeźbiony, a z boku wystawały armaty. Słyszała krzyki załogi.
Dziewczyna biła się z myślami. Co, jeśli to jacyś psychopatyczni żeglarze? Ale z drugiej strony… Czy chce tu zostać? Sama, wśród przerażająco cichego oceanu? Nie pamiętała nawet dobrze, co się stało. Poprzedni dzień był rutyną – wstawanie o szóstej, pomoc przy śniadaniu, kolejne spóźnienie w szkole. A teraz?
 W końcu postanowiła krzyczeć. Tam byli ludzie. Może oni jej wytłumaczą, co tu się stało?
– Hej! Pomocy! – Stanęła na pokładzie swojej prowizorycznej kładki i od razu tego pożałowała. Wpadła do wody. Nie była ona jakoś szczególnie ciepła, wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że  dzień dobiegał końca. Chciała wrócić na swoje białe, drewniane koło, ale to zniknęło.
– POMOCY! – Krzyknęła rozpaczliwie. I tym razem udało się. Wielki galeon zawrócił o skierował się w stronę dziewczyny. 
Dopiero teraz zobaczyła jego ogrom. Armaty były wielkości dziesięcioletniego dziecka, kadłub dorównywał biurowcom. Żagle mogłyby spokojnie przykryć dom jednorodzinny, i to z ogrodem. Całość… cóż. Potrafiłaby zgnieść pancerny budynek z czasów II wojny za jednym razem. Co oznaczało, że statek mógł także zgnieść człowieka. Siedemnastoletniego człowieka płci żeńskiej, wyczerpanego i samotnego, który ma luki w pamięci.
 Zaczęła uciekać. Monstrualny galeon mknął przed siebie błyskawicznie. Jeszcze chwila, a znajdzie się w ich zasięgu. Bo czemu musi to być pomoc? Może to terroryści? Albo jacyś szaleńcy?
 Była już bardzo wyczerpana, nic nie jadła od rana. Ostatkami sił przebierała nogami w wodzie. Wiedziała, że nie ma szans na wygraną w wyścigu s tym okrętem. Zostanie zmiażdżona.
Wiedziała, że to koniec, gdy monstrum zbliżyło się do niej na dwa metry. Dwa metry od śmierci. Zamknęła oczy, a po jej policzku spłynęła łza. Błagam, niech to będzie tylko zły sen! – myślała.
Ale nagle, ku jej zdumieniu, tuż przed jej nosem zawisła drabina. Na pokładzie stał młody mężczyzna.
– Złap się! – krzyknął. – Załoga, wciągamy!
Kilkoro ludzi zaczęło uporczywie ciągnąć za liny, aż w końcu dziewczyna dostała się na pokład.
Padła na ziemię i przez chwilę nie drgnęła. Czuła jedynie chłód, otaczający ją z wszystkich stron. Zimny wiatr rozwichrzył jej włosy.
– Chodź, pomogę ci – Usłyszała nad głową głos jej wybawcy. Był to około dwudziestopięcioletni mężczyzna o czekoladowych oczach i ciemnych włosach. Miał dobrze zbudowaną sylwetkę i nawet przystojną twarz. Ubrany był w lekką, rozpiętą koszulę i ciemne spodnie. Przy pasie miał pistolet i szablę, podobne do tych z jej torby.
– Dzięki – Odezwała się. – Możesz mi powiedzieć, gdzie jestem?
– Jesteś na pokładzie „Latającego Holendra”, a ja jestem tu kapitanem. William Turner – podał jej prawą dłoń.
– Eee… Julia Revellon. Gdzie jesteśmy?  – Rozejrzała się wkoło, ale nie było widać lądu.
– Och, nie jestem pewien, czy wiem, gdzie jesteśmy. A raczej wiem, gdzie nas nie ma. Bo widzisz, ty nie powinnaś tu być. Wiąże się to z moim zadaniem, ale to długa historia. Jesteś piratem, tak?
– Że co? – Julia wytrzeszczyła oczy – Jestem zwyczajną dziewczyną z południowej Kalifornii. Mam normalną rodzinę i normalny dom, a piratów nie ma już od... To znaczy w większości...
William popatrzył po swojej załodze.
– Nie wydaje mi się. Piratów jest pełno, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że coraz mniej. My jesteśmy piratami, więc…
Siedemnastolatka z przerażeniem wpatrywała się w oczy Turnera. O czym on mówił?
– Posłuchaj, zaszła wielka pomyłka. Czy ty na pewno nie jesteś pijany? Znaczy… nie obraź się, ale żyjemy w XXI wieku, nie możecie być piratami. Przynajmniej nie takimi, za jakich się przebraliście.
– XXI wieku? To aż tak się spóźniłem? Niemożliwe – spojrzał na stojącego nieopodal mężczyznę, uderzająco podobnego do Willa.
– Żyjemy w XVIII wieku, dziecko. Lub w XIX, teraz mnie pamięć zawodzi… – powiedział tamten – Synu… – I nagle zamarł. Julia też. Wszystko wskazywało na to, że jakimś porąbanym sposobem cofnęła się w czasie o trzysta lat...
– Will, musimy porozmawiać. Tom zajmie się dziewczyną – Wskazał na ciemnoskórego mężczyznę w kamizelce i białych spodniach. Ten skinął głową i gestem zaprosił Revellon do środka kajuty.

~~

– Istnieją legendy, synu. Legendy o przedmiocie, zdolnym do przełamania czasu. Ponoć jest to zegar, podobny do kompasu. Wiele lat temu został wysłany w przyszłość i do tej pory nie powrócił. Ale mam wrażenie, że właśnie spotkało nas szczęście… – Spojrzał na Willa porozumiewawczo.
– Ta dziewczyna? Wygląda na młodą. Wątpię, żeby umiała obsłużyć magiczny przedmiot.
– Nie musi umieć. Wystarczy niefortunny wpadek. Powiedz, czy wydaje ci się, że ci z dalekiej przyszłości znają tę legendę? – powiedział Bill.
– Skoro nawet ja jej nie znałem to pewnie nie. – zauważył.
– Synu, pomyśl. Kiedy możesz się widzieć z Elizabeth? Raz na 10 lat. Ale z tym łamaczem czasu…
Młody kapitan wreszcie zrozumiał. Jeśli posiądą magiczny przedmiot, będą niezwyciężeni. A co więcej – będą mogli odwrócić bieg czasu. A to oznacza, że mogliby cofnąć śmierć Davy’ego Jonesa, tym samym przywracając jego samego do normalnego życia. Mógłby zamieszkać razem z Elizabeth, albo też mógłby razem z nią pływać statkami, być wolnymi piratami.
– Jesteś pewny? – Turner spojrzał na swojego ojca.
– Jak niczego dotąd, mój synu. Pytanie tylko: jak to obsłużyć?

~~

Julia usiadła na fotelu naprzeciw Williama. Mężczyzna wpatrywał się w nią, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając.
– Wytłumaczy mi ktoś wreszcie, o co tu chodzi? Jeśli to nie jest sen, to co się tu stało? Przecież nie spadłam z nieba. – spytała.
– Posłuchaj uważnie. Jesteś w posiadaniu magicznego Łamacza Czasu. Ten właśnie przedmiot przeniósł cię z XXI wieku do nas, tu. Musiałaś być w posiadaniu tegoż Łamacza i nieświadomie go użyć.
– Ale to szaleństwo! Wcale nie chciałam. Nie umiesz mnie z powrotem odwieźć do domu? – spytała.
– Uwierz mi, chciałbym. Tylko że… po pierwsze: nie mam Łamacza. Po drugie: nie potrafię go użyć. A po trzecie… nie możesz tu zostać. Mam obowiązki. Latający Holender to przeklęta łajba. Jeśli nie chcę się zamienić w potwora, muszę odwozić zmarłych z Krańca Świata. Nie powinnaś tam ze mną płynąć, a zachód słońca już niedługo. Byłem tam za życia, cudem to przeżyliśmy.
– Jak to „za życia”? To znaczy, że…
– Nie pytaj, to długa i smutna historia. Niemniej jednak… chcę, abyś przeżyła. Pomogę ci, ale proszę o jedno: oddaj mi Łamacz Czasu.
– Gdybym go miała, z chęcią bym ci go oddała, ale przyrzekam, nie wiem gdzie się znajduje. Jestem tylko zwykłą nastolatką, nawet nie jestem dorosła. Nie mam doświadczenia w walkach, nie znam się na piratach. Dno.
– To bardzo źle. Jeszcze zobaczysz, jak źle. – odpowiedział.

                                         ~******~                                                      
Dzień dobry ;)
Ogólnie to dość szybko to wstawiam, ale no dobra.
Sue mnie ubłagała xD Pozdrowionka dla Sue :)
U mnie pada deszcz. Ogólnie jest nie za ciekawie.
No dobra, co do rozdziału. Szczerze mam nadzieję, że nie jest najgorzej.
Staram się zrobić to estetycznie, ale Blogger mi wszystko psuje, szczególnie jeśli chodzi o gify :/
Więc... to chyba wszystko ;)
Pozdrawiam :*

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Widziałam jedną malutką literówkę i kilka błędów w dialogach. To tyle.
      Znów wszystko jest bardzo fajne, lecz moje serce skradł pierwszy fragment prologu. Sztorm górą!
      Niestety całą wenę wykorzystałam na napisanie rozdziału, więc komentarz lichy. :/
      Czekam niecierpliwie nn! <; Sue :)

      Usuń
  2. Moze jak dorwe sie do laptopa kom bedzie dluzszy. A jak na razie to rozdzial extra. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Will zachowuje się jak stary, podstępny pirat? Wiem, ze jest idiotą, no ale bez przesady.
    A rozdział super, czekam na next i nie chce mi się komentować.
    NMBZT! (o ile w tym świecie wiedzą co to znaczy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jack: Wnioskuję że... ogólnie ujmując... NMBZT - najnowsze moce bez zbędnych trunków

      Usuń
    2. *faceplam, a potem niekontrolowany chichot*
      Jeszcze jakieś ciekawe sugestie co do tego Jack?

      Usuń
  4. Jejejejej czułam te emocje, kiedy William pomagał jej wstać <3
    No i dobrze zgadłam, łiiii ale się cieszę xD Rzeczywiście cofnęła się w czasie xD

    "– Nie musi umieć. Wystarczy niefortunny wpadek." - wypadek. Tylko tyle znalezłam jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju literówki i błędy.

    Ładny wygląd bloga tak w ogóle.
    I a propo, to w spisie treści jak klikałam na link do rozdziału 1 to mi wyskakiwał prolog. Ale poradziałam sobie dzięki archiwum ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *poradziłam.
      No i czy i kiedy pojawi się jack Sparrow? Uwielbiam tą postać xD

      Usuń
    2. Jack pojawia się już w 2. rozdziale, a potem w KAŻDYM KOLEJNYM, więc spokojnie :) Cieszę się, że Ci się podoba i zachęcam do dalszego czytania.

      Usuń