Okręt nie wyglądał na wycieczkowy. Na pokładzie nie widziała turystów. Żagle były ogromne i potężne. W sumie statek wyglądał jak z dawnych czasów. Był bogato rzeźbiony, a z boku wystawały armaty. Słyszała krzyki załogi.
Dziewczyna biła się z myślami. Co, jeśli
to jacyś psychopatyczni żeglarze? Ale z drugiej strony… Czy chce tu zostać?
Sama, wśród przerażająco cichego oceanu? Nie pamiętała nawet dobrze, co się
stało. Poprzedni dzień był rutyną – wstawanie o szóstej, pomoc przy śniadaniu,
kolejne spóźnienie w szkole. A teraz?
W końcu postanowiła krzyczeć. Tam byli ludzie.
Może oni jej wytłumaczą, co tu się stało?
– Hej! Pomocy! – Stanęła na pokładzie
swojej prowizorycznej kładki i od razu tego pożałowała. Wpadła do wody. Nie była ona jakoś
szczególnie ciepła, wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że dzień dobiegał końca. Chciała
wrócić na swoje białe, drewniane koło, ale to zniknęło.
– POMOCY! – Krzyknęła rozpaczliwie. I
tym razem udało się. Wielki galeon zawrócił o skierował się w stronę
dziewczyny.
Dopiero teraz zobaczyła jego ogrom. Armaty były wielkości dziesięcioletniego dziecka, kadłub dorównywał biurowcom. Żagle mogłyby spokojnie przykryć dom jednorodzinny, i to z ogrodem. Całość… cóż. Potrafiłaby zgnieść pancerny budynek z czasów II wojny za jednym razem. Co oznaczało, że statek mógł także zgnieść człowieka. Siedemnastoletniego człowieka płci żeńskiej, wyczerpanego i samotnego, który ma luki w pamięci.
Dopiero teraz zobaczyła jego ogrom. Armaty były wielkości dziesięcioletniego dziecka, kadłub dorównywał biurowcom. Żagle mogłyby spokojnie przykryć dom jednorodzinny, i to z ogrodem. Całość… cóż. Potrafiłaby zgnieść pancerny budynek z czasów II wojny za jednym razem. Co oznaczało, że statek mógł także zgnieść człowieka. Siedemnastoletniego człowieka płci żeńskiej, wyczerpanego i samotnego, który ma luki w pamięci.
Zaczęła uciekać. Monstrualny galeon mknął
przed siebie błyskawicznie. Jeszcze chwila, a znajdzie się w ich zasięgu. Bo
czemu musi to być pomoc? Może to terroryści? Albo jacyś szaleńcy?
Była już bardzo wyczerpana, nic nie jadła od
rana. Ostatkami sił przebierała nogami w wodzie. Wiedziała, że nie ma szans na
wygraną w wyścigu s tym okrętem. Zostanie zmiażdżona.
Wiedziała, że to koniec, gdy monstrum
zbliżyło się do niej na dwa metry. Dwa metry od śmierci. Zamknęła oczy, a po
jej policzku spłynęła łza. Błagam, niech
to będzie tylko zły sen! – myślała.
Ale nagle, ku jej zdumieniu, tuż przed
jej nosem zawisła drabina. Na pokładzie stał młody mężczyzna.
– Złap się! – krzyknął. – Załoga,
wciągamy!
Kilkoro ludzi zaczęło uporczywie ciągnąć
za liny, aż w końcu dziewczyna dostała się na pokład.
Padła na ziemię i przez chwilę nie
drgnęła. Czuła jedynie chłód, otaczający ją z wszystkich stron. Zimny wiatr
rozwichrzył jej włosy.
– Chodź, pomogę ci – Usłyszała nad
głową głos jej wybawcy. Był to około dwudziestopięcioletni mężczyzna o
czekoladowych oczach i ciemnych włosach. Miał dobrze zbudowaną sylwetkę i nawet
przystojną twarz. Ubrany był w lekką, rozpiętą koszulę i ciemne spodnie. Przy
pasie miał pistolet i szablę, podobne do tych z jej torby.
– Dzięki – Odezwała się. – Możesz mi
powiedzieć, gdzie jestem?
– Jesteś na pokładzie „Latającego
Holendra”, a ja jestem tu kapitanem. William Turner – podał jej prawą dłoń.
– Eee… Julia Revellon. Gdzie jesteśmy? – Rozejrzała się wkoło, ale nie było
widać lądu.
– Och, nie jestem pewien, czy wiem,
gdzie jesteśmy. A raczej wiem, gdzie nas nie ma. Bo widzisz, ty nie powinnaś tu
być. Wiąże się to z moim zadaniem, ale to długa historia. Jesteś piratem, tak?
– Że co? – Julia wytrzeszczyła oczy –
Jestem zwyczajną dziewczyną z południowej Kalifornii. Mam normalną rodzinę i
normalny dom, a piratów nie ma już od... To znaczy w większości...
William popatrzył po swojej załodze.
– Nie wydaje mi się. Piratów jest
pełno, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że coraz mniej. My jesteśmy piratami, więc…
Siedemnastolatka z przerażeniem
wpatrywała się w oczy Turnera. O czym on mówił?
– Posłuchaj, zaszła wielka pomyłka.
Czy ty na pewno nie jesteś pijany? Znaczy… nie obraź się, ale żyjemy w XXI
wieku, nie możecie być piratami. Przynajmniej nie takimi, za jakich się przebraliście.
– XXI wieku? To aż tak się spóźniłem?
Niemożliwe – spojrzał na stojącego nieopodal mężczyznę, uderzająco podobnego do
Willa.
– Żyjemy w XVIII wieku, dziecko. Lub w
XIX, teraz mnie pamięć zawodzi… – powiedział tamten – Synu… – I nagle zamarł.
Julia też. Wszystko wskazywało na to, że jakimś porąbanym sposobem cofnęła się
w czasie o trzysta lat...
– Will, musimy porozmawiać. Tom zajmie
się dziewczyną – Wskazał na ciemnoskórego mężczyznę w kamizelce i białych
spodniach. Ten skinął głową i gestem zaprosił Revellon do środka kajuty.
~♠~
– Istnieją legendy, synu. Legendy o
przedmiocie, zdolnym do przełamania czasu. Ponoć jest to zegar, podobny do
kompasu. Wiele lat temu został wysłany w przyszłość i do tej pory nie powrócił.
Ale mam wrażenie, że właśnie spotkało nas szczęście… – Spojrzał na Willa
porozumiewawczo.
– Ta dziewczyna? Wygląda na młodą.
Wątpię, żeby umiała obsłużyć magiczny przedmiot.
– Nie musi umieć. Wystarczy
niefortunny wpadek. Powiedz, czy wydaje ci się, że ci z dalekiej przyszłości
znają tę legendę? – powiedział Bill.
– Skoro nawet ja jej nie znałem to pewnie
nie. – zauważył.
– Synu, pomyśl. Kiedy możesz się
widzieć z Elizabeth? Raz na 10 lat. Ale z tym łamaczem czasu…
Młody kapitan wreszcie zrozumiał.
Jeśli posiądą magiczny przedmiot, będą niezwyciężeni. A co więcej – będą mogli
odwrócić bieg czasu. A to oznacza, że mogliby cofnąć śmierć Davy’ego Jonesa,
tym samym przywracając jego samego do normalnego życia. Mógłby zamieszkać razem
z Elizabeth, albo też mógłby razem z nią pływać statkami, być wolnymi piratami.
– Jesteś pewny? – Turner spojrzał na
swojego ojca.
– Jak niczego dotąd, mój synu. Pytanie
tylko: jak to obsłużyć?
~♠~
Julia usiadła na fotelu naprzeciw
Williama. Mężczyzna wpatrywał się w nią, najwyraźniej nad czymś się
zastanawiając.
– Wytłumaczy mi ktoś wreszcie, o co tu
chodzi? Jeśli to nie jest sen, to co się tu stało? Przecież nie spadłam z
nieba. – spytała.
– Posłuchaj uważnie. Jesteś w
posiadaniu magicznego Łamacza Czasu. Ten właśnie przedmiot przeniósł cię z XXI
wieku do nas, tu. Musiałaś być w posiadaniu tegoż Łamacza i nieświadomie go
użyć.
– Ale to szaleństwo! Wcale nie
chciałam. Nie umiesz mnie z powrotem odwieźć do domu? – spytała.
– Uwierz mi, chciałbym. Tylko że… po
pierwsze: nie mam Łamacza. Po drugie: nie potrafię go użyć. A po trzecie… nie
możesz tu zostać. Mam obowiązki. Latający Holender to przeklęta łajba. Jeśli
nie chcę się zamienić w potwora, muszę odwozić zmarłych z Krańca Świata. Nie
powinnaś tam ze mną płynąć, a zachód słońca już niedługo. Byłem tam za życia,
cudem to przeżyliśmy.
– Jak to „za życia”? To znaczy, że…
– Nie pytaj, to długa i smutna
historia. Niemniej jednak… chcę, abyś przeżyła. Pomogę ci, ale proszę o jedno:
oddaj mi Łamacz Czasu.
– Gdybym go miała, z chęcią bym ci go
oddała, ale przyrzekam, nie wiem gdzie się znajduje. Jestem tylko zwykłą
nastolatką, nawet nie jestem dorosła. Nie mam doświadczenia w walkach, nie znam
się na piratach. Dno.
– To bardzo źle. Jeszcze zobaczysz,
jak źle. – odpowiedział.
~******~
Dzień dobry ;)
Ogólnie to dość szybko to wstawiam, ale no dobra.
Sue mnie ubłagała xD Pozdrowionka dla Sue :)
U mnie pada deszcz. Ogólnie jest nie za ciekawie.
No dobra, co do rozdziału. Szczerze mam nadzieję, że nie jest najgorzej.
Staram się zrobić to estetycznie, ale Blogger mi wszystko psuje, szczególnie jeśli chodzi o gify :/
Więc... to chyba wszystko ;)
Pozdrawiam :*
Ogólnie to dość szybko to wstawiam, ale no dobra.
Sue mnie ubłagała xD Pozdrowionka dla Sue :)
U mnie pada deszcz. Ogólnie jest nie za ciekawie.
No dobra, co do rozdziału. Szczerze mam nadzieję, że nie jest najgorzej.
Staram się zrobić to estetycznie, ale Blogger mi wszystko psuje, szczególnie jeśli chodzi o gify :/
Więc... to chyba wszystko ;)
Pozdrawiam :*
Ja!
OdpowiedzUsuńWidziałam jedną malutką literówkę i kilka błędów w dialogach. To tyle.
UsuńZnów wszystko jest bardzo fajne, lecz moje serce skradł pierwszy fragment prologu. Sztorm górą!
Niestety całą wenę wykorzystałam na napisanie rozdziału, więc komentarz lichy. :/
Czekam niecierpliwie nn! <; Sue :)
Moze jak dorwe sie do laptopa kom bedzie dluzszy. A jak na razie to rozdzial extra. Czekam na next
OdpowiedzUsuńBędzie krótko. Jest oky.
OdpowiedzUsuńDlaczego Will zachowuje się jak stary, podstępny pirat? Wiem, ze jest idiotą, no ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńA rozdział super, czekam na next i nie chce mi się komentować.
NMBZT! (o ile w tym świecie wiedzą co to znaczy)
Jack: Wnioskuję że... ogólnie ujmując... NMBZT - najnowsze moce bez zbędnych trunków
Usuń*faceplam, a potem niekontrolowany chichot*
UsuńJeszcze jakieś ciekawe sugestie co do tego Jack?
Jejejejej czułam te emocje, kiedy William pomagał jej wstać <3
OdpowiedzUsuńNo i dobrze zgadłam, łiiii ale się cieszę xD Rzeczywiście cofnęła się w czasie xD
"– Nie musi umieć. Wystarczy niefortunny wpadek." - wypadek. Tylko tyle znalezłam jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju literówki i błędy.
Ładny wygląd bloga tak w ogóle.
I a propo, to w spisie treści jak klikałam na link do rozdziału 1 to mi wyskakiwał prolog. Ale poradziałam sobie dzięki archiwum ;)
Pozdrawiam ;)
*poradziłam.
UsuńNo i czy i kiedy pojawi się jack Sparrow? Uwielbiam tą postać xD
Jack pojawia się już w 2. rozdziale, a potem w KAŻDYM KOLEJNYM, więc spokojnie :) Cieszę się, że Ci się podoba i zachęcam do dalszego czytania.
Usuń