– Sparrow! Ty parszywy… – Zaczęła
Malon, gdy tylko zobaczyła, jak kapitan „Perły” i Joshonny Gibbs wysiadają z
szalupy.
– Jeszcze tu jesteś? – powiedział Jack,
nawet nie odrywając wzroku od swojej busoli. Najzwyczajniej w świecie
zignorował Angelicę, która zrobiła się czerwona jak rozżarzony węgiel.
Kapitan zauważył jedną rzecz. To,
czego najbardziej się obawiał.
Błyskawicznie zamknął swój magiczny
kompas i ruszył przed siebie.
– Jack, jesteś pewien, że to dobra
droga? – zaniepokoił się Gibbs, chwilę przed tym, jak oberwał butem Angeliki w
twarz i padł nieprzytomny. Na to Sparrow zrobił swoją słynną pokerową twarz.
– Jeśli chcesz, możesz zabrać się z
nami, skarbie. Ale nie wolno ci bić mojej załogi. A teraz łaskawie przestań się
awanturować i…
– Mam ci pomagać? Po moim trupie! –
wrzasnęła, po czym rzuciła kolejnym butem. Tym razem nie trafiła, trzewik
przeleciał tuż przed nosem pirata.
– Pudło. – skomentował, po czym ruszył
przed siebie, jak gdyby nigdy nic. Wiedział już, co zrobić, aby wykręcić się z
tej dziwacznej sytuacji z kierunkiem wskazywanym przez kompas.
Po chwili był na miejscu. Podskoczył
dwa razy na drewnianym włazie, po czym otworzył go i wpełzł do środka.
Zapach starego, spróchniałego drewna i
wilgotnej ziemi dotarł do czujnego nosa kapitana. Na prowizorycznych półkach
stały butelki rumu. Na jego twarz wstąpił uśmiech. Uwielbiał rum. On zdecydowanie
zasłużył na miano „rzeczy, której najbardziej pragnie Jack Sparrow”. Był
doskonałą wymówką.
– Co, zachciało się rumu? Nie starczy
ci to, co masz na statku? – do środka zajrzała Malon.
– Rumu nigdy za dużo. A poza tym muszę
mieć czym poczęstować mojego gościa. – spojrzał na nią wymownie. Dziewczyna
dopiero po chwili zrozumiała.
– O nie! Nigdzie się nie ruszam. –
Pomyślała o tym, jak mówiła, że zabierze się stąd z każdym. Ale nie miała na
myśli Sparrowa! Wszystkich, tylko nie jego.
Ale z drugiej strony… wrócił po nią. Czyli
jednak coś dla niego znaczy. Bo to chyba oczywiste, że nie przypłynął na przeklętą
wyspę dla rumu. Miał go pełno, a poza tym ten alkohol był wszędzie, zawsze mógł
go ukraść z Tortugi czy z innych przystani.
– Przyznaj, wróciłeś tu po mnie.
Zależy ci na mnie – zaczęła.
– Mylisz się. – zwrócił się do swojego
kompana – Gibbs, zabierz cały rum na „Perłę”. Szybciej!
Jack minął Angelicę, po czym swoim charakterystycznym
krokiem udał się w kierunku szalupy. – A tak wracając do tematu ciebie. Muszę
przyznać, że wyglądasz od rzeczy, ale przybyłem tu po zupełnie inną rzecz.
Chociaż w sumie jej tu nie ma, co oznacza, że przybyłem tu po rum.
Dziewczyna po raz kolejny się
zastanowiła, czy Sparrow naprawdę jest takim idiotą, czy tylko go odgrywa. Pomimo
wszystkiego, co jej zrobił, naprawdę nie umiała się teraz na niego gniewać.
Całą złość wykrzyczała kilka minut temu. On był po prostu zbyt wielkim
oryginałem, żeby się obrażać.
Niemniej jednak nie chciała dać mu
całkowitej satysfakcji.
– Dobrze, mogę z tobą odpłynąć, skoro
tak bardzo tego chcesz. – rzuciła.
– Cudownie. A więc… – spojrzał na
Gibbsa, który właśnie podniósł się z ziemi i taszczył na plecach wielki wór butelek z ukochanym napojem Jacka.
– Ruszajmy do celu. – Otworzył swoją busolę, która wskazywała na południe. Było
to zadowalające. – Już tak późno? – spojrzał na rozgwieżdżone niebo.
– Tutaj czas płynie szybciej… – Malon
wbiła wzrok w horyzont.
– Wsiadajmy, kapitanie! – sapnął Joshonny,
wrzucając wór z rumem na szalupę.
– Panie przodem! – uśmiechnął się
zalotnie kapitan.
~♠~
Julia przestała już wiosłować. Prąd
morski sam niósł jej drobną szalupę przez ocean. Ona zaś siedziała i wpatrywała
się w horyzont, szukając wzrokiem lądu. Mogła być to nawet najmniejsza wysepka,
byle co. Ale na razie nic nie wypatrzyła.
Zastanowiła się nad słowami Turnera.
Może cofnąć czas, może też go
przyspieszyć. Z takim przedmiotem jak Łamacz może praktycznie wszystko.
Przeszukała już torbę, w nadziei, że znajdzie tam upragniony „zegarek”, ale nic
z tego. Poza tym, nawet gdyby tam był, to co z tego, skoro nie potrafi go
obsłużyć?
Usiadła bezradnie na jednej z ławeczek
szalupy. Co ma zrobić? Było już ciemno i zimno. Woda jak na złość się
wzburzyła, a chmury na niebie nie sugerowały dobrej pogody. Co takiego zrobiła,
że znalazła się w tym przeklętym XVIII wieku?!
Ale nagle zobaczyła coś w oddali. Na
wodzie kołysał się wielki statek. Z początku pomyślała, że to „Latający
Holender”, ale ten był nieco inny. Mniej przerażający, inaczej zbudowany.
Niedaleko znajdowała się…
– Nie, to niemożliwe... A jednak! Ląd! –
Wykrzyknęła radośnie, po czym dobyła wioseł. Przebierała nimi w wodzie jak
jeszcze nigdy. Czyli może szczęście nie opuściło jej całkowicie. Nie myślała
już, kogo tam spotka. Mogą to być piraci, królowie, paparazzi… Miała już
szczerze dość samotnego dryfowania.
– No dobra, co tym razem mnie czeka? –
zastanowiła się, spoglądając na wysepkę.
~********~
Ruszyłam się i zabrałam za publikację.
Teraz właśnie piszę sobie rozdział siódmy, więc stwierdziłam, że dość obijania się.
Szczerze jestem nawet zadowolona z tego rozdziału, uważam, że przemyślenia
Angeliki są tu na miejscu ^.^.
Rozdział dedykuję Florence, jeśli tu dotrze ;)
Ruszyłam się i zabrałam za publikację.
Teraz właśnie piszę sobie rozdział siódmy, więc stwierdziłam, że dość obijania się.
Szczerze jestem nawet zadowolona z tego rozdziału, uważam, że przemyślenia
Angeliki są tu na miejscu ^.^.
Rozdział dedykuję Florence, jeśli tu dotrze ;)
Koma napisze jak ogarnę, poprzednie rozdziały.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykt😘
Matko jakie ja mam zaległości.
UsuńDzięki za ten detekt. Rozdział fajny i lecę dalej, puki nic nie piszesz 😂😂.
Pozdrawiam serdecznie Florence 😘
Jest okey. Ale pisanie takich głupich dedykow. Tylu: dla Florence jeśli dotrze, dla Kiwin no ale i tak tego nie przeczyta itp jędrność głupie
OdpowiedzUsuńPiraci z Karaibów?! O tak.
OdpowiedzUsuńCoś nowego.
Nie powiem że jestem jakąś wielką fanką, ale fajnie od czasu do czasu coś takiego przeczytać. Zajrze tu jeszcze.
Czekam nn
Piszesz całkiem nieźle :P Muszę jeszcze ogarnąć poprzednie rozdziały.
NMBZT :*
Hmm. Statek Elizabeth? Czy Czarna Perła? Ewentualnie coś Kompani Wschodnioindyjskiej? Raczej nic innego.
OdpowiedzUsuńA Jack się upije, a ja doszłam do wniosku, że Will też się upija xD
Ale to nie usprawiedliwia jego dziadowania, kręcenia i wyzyskiwania.
Rozdział super, czekam na next.
NMBZT!
Paparazzi? He he, dobre xd
OdpowiedzUsuńZapewne Paparazzi, obsada jest mega celebrytami xd Orlando Depp Keira... xD
UsuńWooow.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu trafiłam.
Naprawdę... jestem w szoku. Ładne akapity, wyjustowany tekst. Twoje notki wyglądają bardzo estetycznie i masz ode mnie dużego plusa. Ogólnie, stan całego opowiadania jak dla mnie... jest naprawdę w porządku. Masz ciekawy pomysł i jak do tej pory, świetnie wszytko realizujesz, a opis w zakładce „O blogu” mnie oczarował, zwłaszcza ostatnie zdanie. ;)
Nie mogę się doczekać na rozwój akcji!
PS. Kocham Angelicę!!!
PS2. Zajebiście trzymasz się charakteru Sparrowa. ;d
Co do szablonu, to czemu wszyscy lubią 8205720394723 postaci na nim? Nie uważasz, że to wygląda... niechlujnie i zbyt tłoczno? ;/
Nie mówię, że jest brzydki, ot tak, tylko pytam. :P
Aha, i zmieniłam nick. (Pysiowata)
UsuńHej!
UsuńDziękuję, że wpadłaś! Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moje opowiadanie, naprawdę, zaskoczyłaś mnie komentarzem.
Po drugie: Domyśliłam się, że to Ty po zmianie nazwy użytkownika ;)
Po trzecie: Szablon... no cóż, Wika zrobiła według własnej idei, ja tylko podałam ogólny charakter, ale cóż... wszystko zależy od gustu :)
Naprawdę zaskoczyłaś mnie komentarzem :D Uciekam pisać 8 rozdział na tego bloga ^^
Pozdrawiam!